"Nie licząc krótkiego szarpnięcia rynku miedzy godzina 10 a 11, GPW nie działo się dziś zbyt wiele, a amplituda wahań WIG20 wyniosła ok. 12 pkt. Rano WIG20 zdołał zbliżyć się do poziomu wczorajszego zamknięcia i było to maksimum możliwości kupujących. Przez kolejną godzinę indeks wrócił do punktu wyjścia i na dobrą sprawę na tym notowania się zakończyły" - ocenił analityk Open Finance Emil Szweda.

Dodał, że sesji towarzyszyły zmniejszone obroty, najniższe od miesiąca. Nie można więc mówić o jakiejkolwiek nerwowej reakcji inwestorów.

"Podłożem do spadku cen był rodzaj międzynarodowego kaca po poniedziałkowej euforii wywołanej uchwaleniem planu finansowania państw, które maja problemy z obsługa zadłużenia, ale już dziś pojawia się pytanie - co dalej? Zresztą, co może miało znacznie większy wpływ na przebieg dzisiejszych notowań, wczorajsze zwyżki były tak potężne, że część inwestorów nie wahała się przed realizacja zysków" - dodał Szweda.

IBEX zyskiwał wczoraj 14 proc., a dziś spadł o 5,8 proc. O 3,7 proc. spadł BUX, który wczoraj zyskiwał ponad 11 proc. "W takim towarzystwie zarówno wczorajsza, jak i dzisiejsza reakcja GPW na zmieniające się warunki międzynarodowe, może uchodzić za stonowaną. Ponieważ brakowało dziś istotnych publikacji makro, rynek przykładał większą wagę do wypowiedzi ekonomistów i analityków, którzy mniej więcej zgodnie przyznają, że Europie wciąż sporo brakuje do wyjścia z kłopotów. Inwestorzy muszą jednak rozważyć sami, czy ostatnie nerwowe ruchy były tylko korekta w trendzie, czy też oznaczają jego zakończenie" - konkludował analityk OF.

Reklama

"Piątkowe minima są daleko (2330 pkt.) , do maksimów jeszcze sporo miejsca (2600 pkt.) i w każdą stronę luka sięga 150 pkt. Do czasu przebywania w tym zakresie bardzo trudno będzie wyczuć, czy rynek już nabrał sił, czy z trudem łapie drugi oddech" - mówi Paweł Cymcyk, analityk A-Z Finanse.

We wtorek WIG 20 stracił 0,6 proc. i wynosi 2443,52 pkt. WIG stracił 0,82 proc. i wynosi 41453,12 pkt. Obroty wyniosły 1,03 mld zł.