Początek notowań zapowiadał się nieźle i WIG20 próbował wyjść ponad poziom 2500 pkt., ale podaż szybko wybiła bykom ten pomysł z głowy i po zaledwie kilku minutach indeks znalazł się już na poziomie neutralnym. Przykleił się do niego i dopiero w samej końcówce zszedł minimalnie pod kreskę, ale nawet z perspektywy jutrzejszego dnia będzie to całkowicie bez znaczenia.

Najważniejszym walorem ciągle pozostaje PZU. Dziś jednak obrót na tej spółce był „zaledwie” równy temu jaki wystąpił na pozostałej części rynku. Dla przypomnienia wczoraj ten stosunek był w okolicy 5:1. Zapewne jeszcze jutro zobaczymy zaangażowanie istotnego kapitału, ale emocje szybko opadają, więc już od nowego tygodnia spółka wpadnie w ścisłą korelację z indeksem.

Jak zwykle środek miesiąca jest najbardziej ubogi w dane makro. O najświeższych z pierwszego tygodnia inwestorzy już zapomnieli, a na spekulacje odnośnie tych kończących miesiąc jest jeszcze za wcześnie. Dziś jedynie pod uwagę można było wziąć tygodniową ilość nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA. Nie było tu jednak zaskoczenia i zgłosiło się po nie 444 tys. osób, co zgadzało się z prognozami. Na upartego można się było cieszyć ze spadającej średniej czterotygodniowej liczby wniosków, ale taki argument mógłby się pojawić gdybyśmy mieli do czynienia z rosnącymi indeksami. Przy panującym marazmie nie miało to żadnego znaczenia.

To co może zastanawiać to, że WIG20 zakończył największym spadkiem spośród krajowych indeksów przy dobrej koniunkturze na zachodzie. Jedną z możliwych przyczyn może być fakt, że zgodnie z oczekiwaniami GPW wydała komunikat informujący, że PZU znajdzie się w gronie największych spółek już w poniedziałek. Ponieważ jego udział będzie znaczny to wszyscy inwestorzy instytucjonalni mający odniesienie do WIG20 muszą zmniejszyć udział pozostałych akcji. Oczywiście oznacza to ich sprzedaż i dlatego też na tle pozostałych europejskich rynków wypadliśmy dziś słabo. Nie jesteśmy też nawet o milimetr bliżej decyzji w którą stronę rynek może się kierować. Odległości od wsparć i oporów są identycznie, więc inwestowanie obecnie wiąże się z niskim stosunkiem zysku do ryzyka co może odstraszać inwestorów. Nie pozostaje nic innego jak poczekać na konkretny ruch i a następnie się do niego podłączyć.

Reklama