Ponad 95 proc. z ok. 3,5 mln przedsiębiorstw działających w Polsce to firmy małe i średnie.

Gigantyczny rynek

– Dostawcy IT mogą oferować swoje usługi milionom firm i instytucji, które są otwarte i chłonne na propozycję informatyzacji. Nawet wśród najmniejszych firm coraz trudniej znaleźć takie, które nie potrzebują informatyki – przekonuje prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu.
Reklama
A jednak informatyka stosowana w sposób nieprzemyślany nie tylko nie jest dla firm pomocą, ale bywa kulą u nogi.

Obciążenie zamiast ulgi

Z badań przeprowadzonych przez HP wśród przedsiębiorstw wynika, że w firmach, które w przeszłości – z myślą o uskrzydleniu swojego biznesu – wdrożyły rozwiązania IT, dominuje obecnie defensywne nastawienie na „podtrzymywanie systemów”, a nie na ich rozwój. Taka pułapka grozi również małym firmom.
W miarę pojawiania się różnych potrzeb decydują się na wdrożenie jednego, drugiego, kolejnego programu. Z czasem okazuje się, że funkcjonują one na zasadzie luźno powiązanych ze sobą wysp. Brakuje synergii – mówi Paweł Czajkowski, prezes Hewlett Packard Polska.
Jakie są tego efekty? 70 proc. rocznego budżetu przeznaczanego na IT idzie wtedy na podtrzymywanie funkcjonujących aplikacji. Taką strukturę budżetu na IT spotkać można w co drugiej firmie. Oznacza to, że informatyka nie daje takim przedsiębiorstwom oczekiwanego wsparcia. Wdrożeniom towarzyszy z reguły oczekiwanie na uproszczenie działania poszczególnych działów i redukcję dotychczasowych nakładów pracy.
Jeśli firmowe aplikacje nie stanowią zintegrowanej całości, to można mówić o obecności w firmie technologicznych silosów. Z czasem ta wadliwa struktura znów zaczyna generować zapotrzebowanie na pracę, prowadzi do wzrostu kosztów działalności firmy i sprawia, że aplikacje zamiast wspierać biznes, zaczynają go obciążać – zauważa Piotr Stefańczyk z HP Polska.
Jeśli wdrożone aplikacje nie przynoszą zakładanych efektów, a samo ich utrzymanie zaczyna kosztować zbyt wiele, to znaczy, że czas na zmiany.
– Funkcjonując na konkurencyjnym rynku firmy nie powinny akceptować sytuacji, w której obszar narzędzi IT jest niewłaściwie zarządzany i pochłania znaczną część środków przeznaczanych na innowacje i rozwój przedsiębiorstwa – podkreśla P. Czajkowski.

Efekt orkiestry

Co jednak ma robić firma, gdy znajdzie się w takim położeniu? Konsultanci HP mówią, że należy tak zmieniać strukturę firmowych aplikacji, by pojawił się efekt „orkiestracji”, a użytkowane przez firmę oprogramowanie zaczęło stanowić „konwergentną infrastrukturę”. Chodzi o eliminację odrębnych baz danych. Wszystkie aplikacje powinny w firmie czerpać z jednego źródła danych. To pierwszy krok do likwidacji silosów technologicznych i stworzenia z narzędzi IT współpracującego ze sobą zespołu komponentów, którym można zarządzać centralnie.
W ciągu minionych 10 lat HP, która jest dużą, międzynarodową korporacją notowaną na nowojorskiej giełdzie, sama przeszła tę drogę i obecnie czerpie profity z dokonanych zmian. Na podstawie własnych doświadczeń doradza też innym.
– Budowa konwergentnej infrastruktury IT polega na przemianie dotychczasowych silosów technologicznych w składniki uniwersalnych zasobów, z których firma może korzystać na różne sposoby, stosownie do potrzeb – zaznacza Maciej Rak, menedżer z HP Polska.