Obserwator Finansowy: Czy Węgrom grozi powtórka z roku 2008 r., gdy rząd musiał prosić o ratunek Międzynarodowy Fundusz Walutowy?

Zsolt Darvas: W żadnym razie. Wówczas mieliśmy znacznie wyższy deficyt budżetowy niż teraz. Poza tym krótko po bankructwie Lehman Brothers sytuacja na globalnych rynkach finansowych była znacznie gorsza niż dziś. Teraz prognozowany jest niewielki wzrost gospodarczy na Węgrzech, sytuacja w krajach sąsiednich i strefie euro poprawia się, a międzynarodowy system bankowy został ustabilizowany. Poza tym do października 2010 r. Węgry mogą w razie konieczności skorzystać z programu MFW.

Czy zatem ten kryzys może doprowadzić do bankructwa Węgier, a w konsekwencji do nowej fali kryzysu w Europie?

Nie wydaje mi się. Przede wszystkim dlatego, że nie dojdzie do ogłoszenia niewypłacalności przez Węgry. W rządzie jest zbyt wielu kompetentnych ludzi, którzy doskonale wiedzą, że taka decyzja oznacza konsekwencje prawne ogromnej wagi oraz kłopoty z pozyskaniem finansowania przez wiele kolejnych lat. Bankructwo państwa byłoby bardzo złym rozwiązaniem dla Węgier i myślę, że rząd Viktora Orbána do tego nie dopuści.

Reklama

Czyli kłopoty węgierskich bratanków nie zaszkodzą Polsce?

Nie. Tym bardziej, że Polska znajduje się w dobrej sytuacji gospodarczej. Co prawda macie znacznie wyższy deficyt budżetowy niż na Węgrzech, ale w 2009 r. jako jedyni zanotowaliście wzrost gospodarczy, który w tym roku będzie wyższy od węgierskiego. W pewnym momencie konieczna będzie także w Polsce konsolidacja finansów publicznych. Teraz są one w znacznie lepszym stanie niż węgierskie, które jednak – i to chcę jeszcze raz podkreślić – są w stanie odległym od bankructwa.

Dr Zsolt Darvas jest ekspertem ośrodka badawczego Breugel w Brukseli oraz Instytutu Ekonomii Węgierskiej Akademii Nauk. Wykłada na Uniwersytecie Corvinusa w Budapeszcie. Wcześniej był wicedyrektorem departamentu badań w Centralnym Banku Węgier.

Pełny wywiad ze Zsoltem Darvasem:Rząd Viktora Orbána poradzi sobie z kryzysem