Najważniejszy w tym tygodniu raport makro, czyli dane o sprzedaży detalicznej, okazał się być sporym, niemiłym zaskoczeniem. Sprzedaż ogółem spadła o 1,2 proc., a bez samochodów o 1,1 proc. To był pierwszy od września 2009 spadek sprzedaży. Oczekiwano kosmetycznego wzrostu. Trochę zmniejszyła znaczenie tego raportu publikacja wstępnego odczytu indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan (podawana jest w połowie miesiąca, którego dotyczy). Wzrósł z 73,6 do 75,5 pkt., czyli do 2,5 letniego szczytu. Jednak to sprzedaż detaliczna, a nie indeksy nastroju pokazuje, jakie tak naprawdę są nastroje wśród konsumentów, a od tego, czy konsumenci kupują zależy 2/3 PKB. Ben Bernanke, szef Fed niedawno twierdził, że nie będzie drugiego uderzenia recesji, bo popyt wewnętrzny utrzyma się na wysokim poziomie. Takie dane zaprzeczają jego słowom.

Wszystkie oczy skierowane były na rynek akcji. Po początkowym spadku (wcale nie tak znowu dużym) wystarczył pretekst w postaci wstępnego odczytu indeksu z Michigan (to naprawdę jest drugorzędny raport), żeby indeksy wróciły do poziomu czwartkowego zamknięcia, a NASDAQ nawet zabarwił się na zielono. W tym momencie prawie pewne było, że byki tę rozgrywkę wygrają. I rzeczywiście wygrały, bo w ostatniej godzinie sesji byki zaatakowały i indeksy bez oporów wzrosły.

Jak widać złe dane (w czwartek i w piątek) nie pomagają niedźwiedziom. To znaczy pomagają, ale byki są zbyt silne. Jeśli olbrzymia część rynku sterowana jest inwestycjami komputerowymi to nic dziwnego, że dane makro nie mają wielkiego wpływu na zachowanie rynków. Nastroje są prowzrostowe i o ile w tym tygodniu nie popłynie lawina złych danych makro (to byłoby dla byków zbyt wiele) to wzrosty będą kontynuowane.

GPW rozpoczęła piątkową sesję bardzo spokojnie. Nadal widać było dużą wstrzemięźliwość i brak chęci do zbyt wczesnego podejmowania ryzyka, a WIG20 kręcił się koło poziomu czwartkowego zamknięcia. Po publikacji w USA bardzo słabych danych z rynku pracy indeks natychmiast zabarwił się na czerwono. Potem, kiedy po rozpoczęciu sesji w USA nie widać było chęci do istotnej przeceny, indeksy u nas odbiły i piekielnie nudna sesja zakończyła się neutralnie. Jeśli uda się nam dzisiaj dowieźć wzrost indeksów do końca sesji to wybicie z krótkoterminowego trendu spadkowego zostanie potwierdzone, a co za tym idzie zostanie potwierdzony sygnał kupna.

Reklama