Obserwator Finansowy: Co Pana skłoniło do zajęcia się problemem długoterminowej stabilności polskich finansów publicznych?

Janusz Jabłonowski: Kiedy wraz z kolegami z Uniwersytetu we Fryburgu zaczęliśmy się zajmować tą sprawą, temat stabilności finansów publicznych nie w perspektywie lat, ale dziesięcioleci wydawał nam się bardzo słabo przebadany w stosunku do całej otoczki medialno-politycznej, jaka mu towarzyszyła. Byłem bardzo zaskoczony, że pomimo tego, że od reformy emerytalnej minęło już 11 lat, w dalszym ciągu słyszymy takie czy inne oceny, a cały czas brakuje liczb obrazujących przewidywane skutki wprowadzonych reform. Chcieliśmy policzyć, ile pieniędzy będziemy mieli w budżecie za 10, 20 czy 30 lat, a jakie wówczas będą potrzeby. Mieliśmy nadzieję, że uda się zacząć dyskusję o liczbach, bo rozmowa taka jest potrzebna. Wiele wartości które przyjmowaliśmy w modelowaniu jest dyskusyjnych. Ale gdy debata toczy się tylko na poziomie ogólnych sformułowań, że trzeba znieść KRUS albo wprowadzić system kanadyjski, to cały spór zawieszony jest w próżni.

Wynik do jakiego panowie doszli jest szokujący. Okazuje się, że oprócz jawnego długu w wysokości ok. 50 proc. PKB, Polska ma jeszcze około 180 proc. PKB długu ukrytego wynikającego z przyszłych zobowiązań z tytułu różnych świadczeń, jakie państwo gwarantuje obywatelom.

Rzeczywiście, całkowity dług Polski przekracza 220 proc. PKB. Jeśli chodzi o precyzję tego obliczenia wszystko rozbija się o przyjęte założenia stopy dyskontowej, wzrostu i sytuacji demograficznej. Wszystko to jest obarczone jakimś warunkowym ryzykiem i jesteśmy gotowi do dyskusji, na ile nasze założenia są trafne. Nawet jeśli jednak powinny być inne, podstawowy wniosek pozostaje ten sam – polskie finanse publiczne w długim terminie są niestabilne.

Reklama

Która część systemu finansów publicznych jest główną przyczyną dziury, jaka pojawi się w przyszłości?

Wyniki naszego badania zaskoczyły nas i nie tylko nas. Okazało się, że segment finansów publicznych, który wydawał się najmniej stabilny i o którym najgoręcej się dyskutuje, czyli emerytury z nowego systemu zusowskiego, w długim terminie najbardziej stabilizują finanse publiczne. Dlatego staraliśmy się zwrócić uwagę na inne elementy, które w największym stopniu odpowiadają za to, że ukryty dług polskiego budżetu sięga 180 proc. PKB. Są to ochrona zdrowia oraz system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami. Tych systemów jest jeszcze kilka – system rolniczy, służb mundurowych, zabezpieczenia społecznego. Chcieliśmy zwrócić uwagę, że nie warto koncentrować się na systemie emerytalnym. Jego twórcy już mówili, że ze względu na poczwórne obciążenie – zmniejszającą się liczbę osób płacących obniżoną składkę i zwiększoną liczbę świadczeniobiorców żyjących coraz dłużej, w pewnym okresie wygasania starego systemu deficyt ZUS pojawi się i w ciągu najbliższych kilku dekad będzie się utrzymywał. Jeżeli się do tej myśli przyzwyczaimy i będziemy w stanie planować, jak zapewnić wypłaty świadczeń w deficytowych latach, to będzie czas skupić się również na innego rodzaju systemach. Tam też w sposób kroczący można wprowadzać reformy, które będą sprzyjać stabilizacji całego systemu finansów publicznych.

W jakim stopniu rozwiązaniem problemu długoterminowej niestabilności naszych finansów publicznych jest propozycja wyrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn?

Stabilność długoterminowa w rachunkowości pokoleniowej (generational accounts) to różnica między wszystkimi podatkami i składkami a świadczeniami, jakie dana grupa wiekowa otrzyma do końca życia. Jeżeli jak obecnie wysokość składki emerytalnej jest powiązana z wysokością świadczenia, to im więcej wpłacimy, tym wyższą otrzymamy emeryturę. W tym sensie wartość netto otrzymanych środków się nie zmienia i nie wpływa na stabilność długookresową. Mamy jednak jeszcze inne miary stabilności – stabilność kasową (różnica między wpłatami i wypłatami do systemu w każdym poszczególnym roku) i współczynnik zależności między przeciętnym wynagrodzeniem a przeciętną emeryturą. Tak więc generalnie rzecz biorąc, zmiana niektórych parametrów systemu będzie wpływała na jeden wskaźnik, ale nie będzie wpływała na drugi. Na przykład zmniejszenie składki nie wpływa na stabilność długookresową, natomiast wpływa na deficyt kasowy i relację pensja/emerytura. Natomiast zwiększenie składki powoduje zwiększenie wpłat do ZUS-u, poprawienie sytuacji kasowej w horyzoncie dzisiejszych płatności i wyższą wypłatę świadczeń w przyszłości.

Pełna treść artykułu: Całkowity dług Polski może przekraczać 220 proc. PKB