„Obserwator Finansowy”: Wyniki stress tests poznamy w piątek 23 lipca. Ale skoro jest wokół nich tyle kontrowersji, to czy są w ogóle potrzebne?

Nicolas Véron: Są konieczne, ponieważ inwestorzy przestali ufać nie tylko europejskim gospodarkom, ale również bankom. Nie wiadomo, gdzie znajdują się najsłabsze punkty europejskiego systemu finansowego i na jakich rynkach banki są najbardziej narażone na ewentualne straty. Potrzebna jest więc rzetelna informacja, dzięki której będzie można na powrót zaufać instytucjom finansowym. Te testy pokażą, które spośród europejskich banków są silne, a które potrzebują restrukturyzacji, oczywiście pod warunkiem, że zostaną przeprowadzone w przejrzysty i wiarygodny sposób.

Od kilku dni europejskie media są pełne komentarzy, które podważają wiarygodność testów. Zarówno bankowcy, jak i eksperci przekonują, że testy są przeprowadzane chaotycznie, że prowadzą do zniekształconych porównań kondycji finansowej poszczególnych banków. Krótko mówiąc, testy zamiast ustabilizować sytuację, wprowadzą na rynki finansowe jeszcze większe zamieszanie.

Opinia bankowców nie jest w tym przypadku najważniejsza. Nie twierdzę, że nie należy wsłuchiwać się także w ich głosy, ale trzeba zachować stosowny dystans. Opinie finansistów, których instytucje są w tej chwili badane, z założenia nie są neutralne. Z drugiej strony, jeśli w medialnych komentarzach wyrażanych przez niezależnych ekspertów jest choćby ziarno prawdy, i kryteria oceny banków nie są spójne i przejrzyste, to politycy powinni odłożyć ogłoszenie wyników testów, np. do września, i najpierw te testy poprawić. Słyszałem sporo głosów, zarówno inwestorów jak i ekspertów, którzy wątpią w wiarygodność wyników. I trudno im się dziwić, bo zabrakło oświadczeń polityków, z których wynikałoby, że w badaniach zastosowano rzetelne kryteria. Cały proces testowania banków wyglądał zresztą chaotycznie: testy nie były koordynowane na poziomie międzynarodowym i pojawiały się przecieki z przeprowadzanych sprawdzianów i choć czasem nawet z chaosu powstaje coś dobrego, tym razem się na to nie zanosi.

Reklama

Eksperci są zaniepokojeni tym, że nie zastosowano wspólnej dla wszystkich badanych banków procedury. Większość instytucji nadzoru bankowego zebrała z banków dane finansowe i sama przeprowadziła stress tests, ale np. w Niemczech to banki, a nie instytucje nadzorcze, miały same sobie zrobić sprawdzian. Czy takie różnice, jeśli się potwierdzą, wpłyną na ostateczne wyniki testów?

Nie jestem pewien, czy to tylko plotka, czy rzetelna informacja, ale jeśli to się potwierdzi, będzie to kolejny niepokojący sygnał. Gdyby się okazało, że pod wynikami, które poznamy w piątek, nie podpisały się wyłącznie instytucje nadzorcze, trudno będzie mówić o sukcesie tych testów. Zamiast wzrostu zaufania do banków, będziemy mieć do czynienia z kolejną falą wątpliwości, także w stosunku do polityków unijnych, którzy nie spełnili swoich obietnic dotyczących przejrzystości i wiarygodności testów. Dlatego powtarzam, że jeśli nie zostały one przeprowadzone zgodnie z przyjętymi dla takich badań na świecie kryteriami, lepiej odłożyć ogłoszenie ich wyników do września.

Nicolas Véron, ekspert brukselskiego instytutu analitycznego Bruegel, współpracuje również z Peterson Institute for International Economics w USA, jest autorem książki „Smoke & Mirrors, Inc.: Accounting for Capitalism, a book on accounting standards and practices”, wydanej przez Cornell University Press, publikuje m.in. w „La Tribune”, „Forbes Russia” i „La Voce”.

Pełny wywiad z Nicolasem Veronem: Testy szokowe budzą emocje