Europejskie banki poddały się właśnie próbie ognia. Z rezultatów wynika, że większość z nich wytrzyma dalszy wzrost temperatury związany z recesją. W 2009 r. nieco podobną próbę przeszły amerykańskie banki. Sześć z nich, określanych mianem mega-banków, nie zdało egzaminu – regulatorzy zażądali zwiększenia kapitału. Na przykład Bank of America musiał zwiększyć o 34 mld USD. Europejskie banki wydają się być po testach silniejsze. Nie ma pan tego wrażenia?

Przeciwnie. Nie zgadzam się z panem, że to była próba ognia dla europejskich banków. Gdyby regulator przeprowadzał testy według tych samych standardów, przez które musiały przejść banki amerykańskie, wynik byłby gorszy. My nakazaliśmy bankom zwiększenie kapitału przeciętnie o 74 mld USD, a Europa o 4,5 mld. Moim zdaniem nasze, amerykańskie kryteria były liberalne. Bo to był sprawdzian, które banki będą potrzebować pomocy państwa w razie kryzysu, a nie ich rzeczywistej kondycji. Jednak zdaniem analityków Goldman Sachs Group, gdyby testy w Europie przeprowadzono w podobny sposób jak w USA, wówczas mogłoby się okazać, że wszystkie banki musiałyby zwiększyć kapitał o 38 mld euro, a Barclays Capital nawet o 85 mld. Test zignorował zupełnie zadłużenia rządów wobec banków z tytułu obligacji.

To jak pan wytłumaczy skok euro po ogłoszeniu wyniku testów? Chce pan powiedzieć, że inwestorzy byli tak oszołomieni dobrą nowiną, że nie zwracali uwagi na istotę testów?

Czas pokaże jak długo utrzyma się optymizm co do euro. Proszę jednak pamiętać, że testowano jedynie potencjalne straty w portfolio instrumentów, które w transakcjach bieżących służą minimalizacji ryzyka, np. wynikającego ze spreadów. Natomiast nie zajęto się w ogóle szacowaniem strat z tytułu obligacji, które upłynniane są w okresie ich realizacji. A pożyczkodawcy trzymają ok. 90 proc. tego typu zobowiązań w ich zasobach bankowych, a tylko 10 proc. w portfolio, które służy do transakcji bieżących. Wierzyciele odpisują część wartości obligacji tylko wtedy, gdy rodzi się poważna wątpliwość co do zdolności wypłacenia przez rząd zysków z procentów. Większość tych obligacji wpisana jest do rozrachunkowych ksiąg banków. Gdyby portfolio obligacji było poddane testom, wiązałoby się to z koniecznością restrukturyzacji długu.

Reklama

To jest właśnie bardzo czuła część systemu bankowego. Ale testy jej nie dotyczyły. Dlatego nie były moim zdaniem wystarczająco stresujące.

Pełna treść wywiadu: Stress testy banków w UE to tylko akcja PR