„Obserwator Finansowy”: Wielu wpływowych niemieckich polityków i przedsiębiorców ocenia, że już wkrótce zabraknie firmom z Niemiec wykwalifikowanej siły roboczej…

Klaus F. Zimmermann: z tym problemem borykamy się już dziś. I nie chodzi tylko o brakujących nam inżynierów czy lekarzy, lecz także o fachowców w przemyśle i rzemiośle oraz w sektorze usług.

Jednak zdaniem tychże osób samo otwarcie rynku pracy w Niemczech w 2011 r. nie wystarczy, aby ściągnąć nad Łabę i Ren pracowników z zagranicy. Konieczne są m. in. odpowiednie działania w Niemczech i kampanie promocyjne za granicą. Minister gospodarki Rainer Brüderle zaproponował nawet niedawno, by niemieckie przedsiębiorstwa wypłacały powitalne premie zagranicznym pracownikom. Czy jest aż tak źle?

Traktuję to jako wakacyjny chwyt piarowski. Już teraz wykwalifikowani pracownicy przyjeżdżają do Niemiec, jeśli pracodawca zaoferuje im znaczące świadczenia dodatkowe. W ostatnich dziesięcioleciach Niemcy nie zasłynęły jako kraj imigracyjny. Dziś hinduscy czy inni pozaeuropejscy specjaliści preferują San Francisco czy Londyn. Aby ściągnąć do siebie specjalistów, o których zabiega cały świat, Niemcy muszą zrobić o wiele więcej niż tylko oferować im premie powitalne.

Reklama

Jednak to sami Niemcy zdecydowali, że po wejściu do UE w 2004 r. Polacy nie mogli swobodnie pracować na niemieckim rynku pracy. Rząd w Berlinie aż dwukrotnie przedłużał te restrykcje.

Niemiecka polityka izolacji była błędem, którego negatywne konsekwencje nie dadzą się zniwelować z dnia na dzień – nawet po zniesieniu ograniczeń, które od dawna były już zbędne. Inne kraje UE, które otworzyły swoje rynki pracy zaraz po rozszerzeniu Unii na wschód, od lat czerpią profity z napływu wysoko wykwalifikowanej siły roboczej, szczególnie z Polski. Niemcy dopiero muszą wyrobić sobie markę państwa, które będzie wystarczająco atrakcyjne w oczach tak nam potrzebnych pracowników zagranicznych.

Jeszcze w ubiegłym roku Niemcy obawiali się, że kryzys na trwałe zwiększy bezrobocie. Tymczasem teraz ono spada i okazuje się, że brakuje rąk do pracy. Jak to wyjaśnić?

W tym nie ma sprzeczności. Wielu firmom produkującym na eksport już przed kryzysem brakowało specjalistów. Ponieważ koniunktura na międzynarodowych rynkach znowu powróciła, to wraz z nią dawne problemy dały o sobie znać. Nasze kłopoty demograficzne sprawiają, że co roku ubywa nam ćwierć miliona pracowników. Dodatkowo, co może niektórych dziwi, Niemcy stały się krajem emigracji zarobkowej i więcej osób o wysokich kwalifikacjach wyjeżdża od nas w poszukiwaniu pracy za granicą niż do nas przyjeżdża. Agencja ds. pracy szacuje, że do roku 2030 r. ubędzie nam 6 mln pracowników. Tych ludzi trzeba jakoś zastąpić i z pewnością nie uda się tego dokonać własnymi siłami.

Prof. Klaus F. Zimmermann, dyrektor Instytutu ds. Przyszłości Pracy (IZA) w Bonn i prezydent Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) w Berlinie.

Pełna wersja wywiadu: Niemcy potrzebują fachowców z Polski