– Pokazał, że Polak potrafi, i wszedł w paradę zachodnim koncernom, które dominowały wtedy na rynku – mówi Andrzej Halarewicz, szef JATO Dynamics w Polsce.

– Choć nie znam go osobiście, to muszę przyznać, że sporo zrobił dla polskiej motoryzacji i chwała mu za to – dodaje Roman Kantorski, szef Polskiej Izby Motoryzacji.

>>> Czytaj też: Inter Groclin Auto chce wyjść poza branżę samochodową

Zaczęło się od dacii

Reklama

Swój biznes rozpoczął 30 lat temu od sprzedaży starej rumuńskiej dacii na giełdzie używanych samochodów we Francji, dokąd wyjechał wodwiedziny do krewnych.

Auto znalazło nabywcę już po 10 minutach, bo klientowi spodobały się zagłówki foteli. Drzymała uszył je własnoręcznie. Zrozumiał wtedy, że wykończenie wnętrza samochodu jest tak samo ważne jak jego nadwozie oraz silnik. Przy okazji może to być również dobry sposób na zarabianie pieniędzy, pod warunkiem że można to robić taniej od zachodniej konkurencji. I Drzymała, syn tapicera, z wykształcenia technik budowlany, nie przepuścił żadnej okazji, by ciąć koszty, a swoje wyroby sprzedawać jak najtaniej.

W latach 70. i 80. prowadził działalność na preferencyjnych zasadach jako tzw. Firma polonijna, potem jako zakład pracy chronionej. Pod koniec lat 90. stworzył gospodarcze imperium, sprzedając poszycia foteli wielkim koncernom motoryzacyjnym świata. Inter Groclin Auto w pewnym momencie zdobył 5 proc. europejskiego rynku tapicerki samochodowej, zatrudniał 3,1 tys. osób i wart był 850 mln zł.

Trudno było sobie wyobrazić, że producent, którego wyroby montowane były we wnętrzach mercedesów, porsche czy volvo, może paść na kolana. A jednak tak się stało. Umacniający się w latach 2006 – 2008 r. złoty pożarł zyski eksportera, bo firma nie zabezpieczała kontraktów instrumentami ograniczającymi ryzyko kursowe. Jednak to nie była głupota, bo opcje, których unikał wtedy Drzymała, w 2009 r. gdy kurs pikował w dół, rozłożyły na łopatki przezornie zabezpieczonych.

Ofiara kursu

A Zbigniew Drzymała utrzymał się na powierzchni, mimo że krzyżyk na nim chciał postawić Bank BZ WBK, wypowiadając nieoczekiwanie kredyt inwestycyjny. Poradził sobie, tyle że zmuszony do wyprzedaży aktywów stracił swoją wielką miłość, czyli klub piłkarski Groclin, który w tym czasie rządził nie tylko na polskich, lecz także europejskich boiskach.

Gdy przyciśnięty do muru przez wierzycieli za bezcen musiał sprzedać zespół Józefowi Wojciechowskiemu, ówczesnemu właścicielowi trzecioligowej Polonii Warszawa, nie wytrzymał. Sam nie podpisał umowy. Zaszył się na Krymie. Formalności dopełniła córka.

W deblu

– Sport to jego fascynacja – przyznaje Jerzy Pięta, rzecznik prasowy Inter Groclin Auto. Często można go zobaczyć na trybunach meczów piłkarskich. Ostatnio dopingował choćby Lecha Poznań w spotkaniu z Dnipro Dniepropietrowsk.

Jeszcze większą jego pasją jest tenis. Najchętniej gra debla. Uczestniczy nawet w turniejach. Również na co dzień lubi się otaczać miłośnikami sportu. Dużo łatwiej jest takim ludziom zdobyć pracę w Groclinie. Drzymała uważa, że rywalizacja wyzwala najlepsze cechy osobowości człowieka: jeżeli dasz sobie radę z przeciwnikiem na boisku czy korcie, to dasz sobie też radę w firmie.

Dziś sportem się bawi. Ale niemal wszyscy w firmie są przekonani, że szef wcześniej czy później wróci do sportu na najwyższym poziomie. Osobiste zaangażowanie w rozmowy z kontrahentami, których jest teraz niemało, świadczy też o tym, że zależy mu równie mocno na jak najszybszym powrocie do biznesowej ekstraklasy.

>>> Zobacz aktualny kurs notowań akcji Inter Groclin Auto