Warszawski indeks WIG20 na otwarciu sesji spadł o 0,64 proc. i wyniósł 2665,77 pkt, zaś indeks WIG poszedł w dół do poziomu 46238,91 pkt.

Po otwarciu francuski indeks CAC 40 spadł o 0,17 proc. i wyniósł 3.755,89 pkt.; brytyjski indeks FTSE 100 spadł o 0,32 proc. i wyniósł 5.663,91 pkt.; niemiecki DAX spadł o 0,05 proc. i wyniósł 6.660,22 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX wzrósł po otwarciu sesji o 0,10 proc. i wyniósł 21.962,26 pkt.

„W ostatnich dniach i godzinach mamy do czynienia z takim natłokiem niekorzystnych informacji i wydarzeń, że można spodziewać się najgorszego. Czasem jednak nadmierny pesymizm okazuje się krótkotrwały” – twierdzi Roman Przasnyski z Open Finance.

„Na naszym rynku na pierwszy plan wysuwają się dwie sprawy. Jedna - bardziej przyjemna - to zabawa prasy w szacowanie kto ile zarobi na wydatkach świątecznych. Wszyscy zainteresowani (sprzedawcy i producenci dóbr konsumenckich) są pełni optymizmu i on może się udzielić inwestorom. Ale uwaga - kursy wielu spółek w znacznym stopniu zdyskontowały już poprawę wyników znacznie wcześniej” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.

Reklama

„ Druga - znacznie mniej przyjemna - to proponowane zmiany w systemie emerytalnym. Rzeczpospolita twierdzi, że do OFE będą należeć tylko ci, którzy tego chcą, Dziennik Gazeta Prawna, że składki do OFE zostaną zmniejszone lub zamrożone na dwa lata. Każda z tych wersji choć korzystna dla budżetu, może oznaczać mniejsze środki na zakup akcji. Rynek wyceni zapewne już dziś prawdopodobieństwo każdego ze scenariuszy.” – komentuje Szweda.

„Od kilku dni inwestorzy mają zagwozdkę ze zrozumieniem o co chodzi w tym, że Irlandia broni się przed pomocą finansową, którą Unia Europejska na siłę chce jej wcisnąć. Odbywa się to przy wzroście obaw, czy za moment nie trzeba będzie wspierać Portugalii” – wyjaśnia Przasnyski.

Analityk dodaje, że na dodatek minister finansów Austrii oświadczył, że nie przekaże grudniowej transzy pomocy dla Grecji w wysokości 190 mln euro, ale można mieć nadzieję, że to austriackie gadanie nie doprowadzi do kolejnej greckiej katastrofy.

„Do tego Unia Europejska nie była w stanie uchwalić budżetu na następny rok, co może doprowadzić do perturbacji w najbliższych miesiącach.” – podsumowuje Roman Przasnyski.