Bank of America przygotowuje się na ujawnienie przez portal kompromitujących dokumentów. Właśnie próbuje ustalić i zbadać wszystkie przypadki wycieków.
Instytucja, której dokumenty wkrótce opublikuje portal WikiLeaks, utworzyła specjalną grupę dochodzeniową, która ma zniwelować skutki ewentualnych przecieków. Informacje o przygotowywaniu kontrofensywy propagandowej podał dziennik „The New York Times”.
>>> Czytaj też: Bank of America przyłączył się do bojkotu Wikileaks. Portal apeluje o rezygnację z usług banku
Swoisty kontrwywiad powstał w listopadzie, zaledwie dzień po tym, jak
twórca portalu Julian Assange zapowiedział w rozmowie z „Forbesem” ujawnienie dokumentów jednej z największych instytucji w USA. Prawdopodobnie chodzi właśnie o
Bank of America, ponieważ rok wcześniej Assange chwalił się magazynowi „Computerworld”, że w jego posiadaniu jest pięć gigabajtów danych z tej instytucji. Po listopadowej zapowiedzi notowania banku natychmiast spadły o 3 proc.
Menedżerowie instytucji, która w 2009 r. osiągnęła przychód rzędu 150 mld dol., z jednej strony zapewniają, że nie mają nic do ukrycia. Z drugiej przygotowania do kontrofensywy trwają. – Chcemy być przygotowani, jeśli coś się stanie. Zawsze chcesz znać różne opcje działania, zanim do czegoś dojdzie – tłumaczył amerykańskiemu dziennikowi jeden z pracowników banku.
Chodzi o to, by ustalić i zbadać wszystkie przypadki wycieku danych, włamań do systemu elektronicznego czy zaginięć komputerów w ciągu ostatnich lat. Audyt dotyczy najważniejszych działów: finansowego, prawnego, technologicznego i komunikacyjnego. Bankowi pomaga
firma konsultingowa Booz
Allen Hamilton. Raporty z postępów prac trafiają regularnie na biurko dyrektora wykonawczego banku
Briana Moynihana.
Bank of America znalazł się na celowniku WikiLeaks jako placówka szczególnie niepopularna wśród opinii publicznej. Po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. instytucja otrzymała z budżetu federalnego Stanów Zjednoczonych w sumie 45 mld dol. pomocy. Co więcej, pełnomocnicy ofiar piramidy finansowej Bernarda Madoffa oskarżają instytucję o pomoc oszustowi i domagają się 1 mld dol. odszkodowania.
Właśnie
dokumenty kompromitujące bank w kontekście kryzysu i działań podejmowanych bezpośrednio przed nim mogą się stać największą sensacją kolejnych przecieków na WikiLeaks. Portal, który zaczynał od opublikowania w 2006 r. rozkazu zabicia rywala, podpisanego przez somalijskiego watażkę
Xasana Daahira Aweysa (którego autentyczność budzi wątpliwości), coraz szybciej się rozwija.
W 2009 r. ludzie Assange’a ujawnili, jak naukowcy z Climatic Research Unit fałszowali dane, by dowieść prawdziwości globalnego ocieplenia. W zeszłym roku pierwsze strony gazet obiegły dane z dokumentów dotyczących interwencji w Afganistanie i Iraku, dowodzących m.in. zachowania żołnierzy koalicji sprzecznego z prawem wojennym, ale i ujawniających wiele danych wrażliwych, w tym nazwiska informatorów i pracowników służb specjalnych krajów sojuszniczych. Od 22 listopada serwis publikuje kolejne depesze amerykańskich dyplomatów, w tym wiele dotyczących Polski.
Bank of America nie jest pierwszą tego typu instytucją, która znalazła się na celowniku WikiLeaks. Portal w przeszłości ujawnił m.in. schemat, za pomocą którego brytyjski
Barclays Bank unikał podatków, oraz machinacje islandzkiego banku Kaupthing, który tuż przed swoim krachem, prowadzącym do bankructwa Islandii, udzielił podejrzanie wysokich
kredytów kilku udziałowcom.
Siedziba Bank of America
/
Bloomberg