Często owe „zachęty” miały charakter twardych nacisków, równie często wiązały się ze spełnieniem przez Amerykanów specjalnych życzeń kontrahentów – ujawnia „New York Times”.
W 2006 roku prezydent USA George W. Bush naciskał na saudyjskiego króla Abdullaha, by ten kupił 43 pasażerskie boeingi dla krajowych linii lotniczych oraz 13 kolejnych dla swojej prywatnej floty. Monarcha w końcu się zgodził, ale pod jednym warunkiem: jego flagowa maszyna musi zostać wyposażona w taką samą technologię służącą do komunikacji oraz systemy obronne co Air Force One. Waszyngton przystał na to życzenie.
Reklama
Kilka miesięcy później Saudi Arabian Airlines poinformowały o kupnie 12 boeingów 777-300 ER za ponad 3,3 mld dol. Z kolei w 2009 roku premier Bangladeszu za zignorowanie oferty Airbusa zażądała wydania zgody na lądowanie samolotów pasażerskich bangladeskiego przewoźnika na nowojorskim lotnisku JFK. Szczegóły kontraktu cały czas są uzgadniane.
„New York Times” podaje, że podobne praktyki nasiliły się za prezydentury Baracka Obamy, który w ten sposób próbuje pomóc Boeingowi w starciu z Airbusem, który zbiera coraz więcej zamówień na olbrzymiego A380.
oprac. pc
ikona lupy />
W 2006 roku prezydent USA George W. Bush naciskał na saudyjskiego króla Abdullaha, by ten kupił 43 pasażerskie boeingi dla krajowych linii lotniczych oraz 13 kolejnych dla swojej prywatnej floty. / Bloomberg