"Spodziewamy się w związku z EURO 2012 nowych miejsc pracy i - jak sądzimy - w dniu, w którym mistrzostwa się zaczną, będzie ponad 30 tys. miejsc pracy więcej, tylko dzięki temu, że EURO 2012 organizujemy" - powiedział premier Tusk na konferencji prasowej na budowie stadionu PGE Arena Gdańsk.

Premier mówił, że na "500 dni przed EURO 2012 wiemy z całą pewnością, iż mistrzostwa odbędą się". Podkreślił, że żadna z naszych inwestycji, kluczowych dla tych "niezwykle prestiżowych i emocjonujących" zawodów, nie zostanie zmarnowana.

Podkreślił, że w kwestii budowy stadionów i lotnisk nie ma żadnych opóźnień, które zagrażałyby organizacji mistrzostw.

>>> Czytaj także: Już tylko 500 dni do Euro 2012. Sprawdź stan budowanych stadionów, autostrad i lotnisk

Reklama

Główne cele, dotyczące organizacji EURO 2012, udało nam się zrealizować - powiedział premier. Jak podkreślił, kluczowe jest to, co zostanie do dyspozycji Polaków po mistrzostwach.

"Z satysfakcją możemy jeszcze raz powiedzieć na 500 dni przed mistrzostwami, że główne cele udało nam się zrealizować. I że te stadiony będą także żywymi symbolami tego, że Polakom bardzo się chciało w tych niełatwych przecież czasach kryzysu" - powiedział Tusk. Jak dodał, Polska i Polacy zyskali status takich, "którym się chce".

Jak mówił premier, w mistrzostwa jest zaangażowany osobiście. "Wszyscy znacie moją fascynację futbolem, dość typową, przynajmniej dla męskiej części polskiej publiczności" - podkreślił.

>>> Zobacz też: Euro 2012: Wydłuży się budowa stadionu PGE Arena w Gdańsku

Według niego, "tak naprawdę kluczowe nie są same mistrzostwa, kluczowe jest to, co zostanie po mistrzostwach do dyspozycji naszych obywateli".

"I jeśli dziś widzimy, że te autostrady, o których tak marzymy, nie będą na EURO 2012 w takim wymiarze, w jakim w tych najbardziej ambitnych planach zakładaliśmy, to przecież w dniu, w którym mistrzostwa Europy się zakończą, nie zakończą się roboty nad tymi kolejnymi inwestycjami infrastrukturalnymi" - zaznaczył.

>>> Polecamy: Euro 2012: Budowa stadionu we Wrocławiu postępuje (ZDJĘCIA)

Premier mówił m.in. o inwestycjach, które towarzyszą tym bezpośrednio związanym z EURO 2012. "Tak jak tu, w Gdańsku, (...) gdzie wspólną decyzją razem z samorządem, panem prezydentem miasta podjęto wysiłki na rzecz rewitalizacji otoczenia stadionu. Ta dzielnica, w której stadion się znajduje podlega takiej rewitalizacji, zarówno z korzyścią dla tej części miasta, jak i dla jego mieszkańców" - powiedział.

Donald Tusk w Gdańsku odniósł się również do zmian w OFE.

Premier podkreślił, że proponowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym mają na celu zabezpieczenie finansów kraju, a także każdego emeryta. Istotą tej zmiany nie są manewry przy emeryturach Polaków - zapewnił szef rządu.

Rząd, w celu ograniczenia przyrostu długu publicznego i deficytu, zamierza zmienić system emerytalny. Zamiast 7,3 proc. składki do Otwartych Funduszy Emerytalnych ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS.

Rządowy projekt zmian w systemie emerytalnym przedstawił w poniedziałek minister Michał Boni. Projekt zakłada m.in. zmiany limitów inwestycyjnych OFE; przewiduje też zmiany w polityce inwestycyjnej OFE, a także wprowadza zachęty podatkowe do dodatkowego oszczędzania na emerytury.

"Gdybym nie miał 100-procentowego przekonania, że efektem proponowanych przez nas zmian jest większe bezpieczeństwo emerytów a nie mniejsze, to bym nie podejmował tej decyzji" - oświadczył Donald Tusk.

W opinii premiera propozycje, które zaprezentował minister Michał Boni "mają na celu bezpieczeństwo finansów, nie tylko państwa polskiego, ale także każdego emeryta - dzisiejszego i przyszłego".

"Wszyscy, którzy obawiają się, że proponowane zmiany mogą dotknąć przyszłych emerytów, powinni starać się zrozumieć o co chodzi w proponowanych przez nas zmianach. Każdy, kto rozumie - a my długie tygodnie tłumaczymy, na czym te zmiany będą polegały, intencje i założenia ustawy - widzi, że przyszłe emerytury będą bezpieczniejsze, a nie odwrotnie" - powiedział szef rządu.

Istotą projektu - argumentował Tusk - "nie są manewry przy emeryturach Polaków, przy kontach osobistych przyszłych emerytów, tylko zmiana struktury poboru i przekazywania składki". "Ale ta składka pozostanie przy emerycie" - zapewnił.

Jak podkreślił, "niektóre instytucje finansowe mogą być niezadowolone, ponieważ dostaną mniej pieniędzy". "Nie dotyczy to emerytów. Na ich konta składki w tej samej wysokości będą wpływały" - zaznaczył.

"Stabilność emerytur zależy do tego czy finanse publiczne, państwo polskie będzie miało zdolności płatnicze. Te zmiany mają to w przyszłości zagwarantować" - mówił premier.

Jak zapewnił, nie podejmowałby się takich trudnych zadań bez przekonania, że to służy dobrze ludziom.