Dyskomfort odczuwany przez USA jest oczywisty. To na nie, największego zewnętrznego sponsora prezydenta Hosniego Mubaraka, patrzą wszyscy. Jednak zawirowania w Egipcie będą też źródłem niepokoju dla europejskich przywódców.
Europejczycy od dawna zdają sobie sprawę, że zamieszkują starzejący się kontynent, oddzielony wąskim morzem od biedniejszej i młodszej Afryki Północnej i świata arabskiego. Załamywali ręce nad ekonomiczną i polityczną stagnacją w krajach takich jak Tunezja i Egipt – a jednocześnie współpracowali z przywódcami tych krajów, by zwalczać terroryzm i nielegalną imigrację.
W dłuższej perspektywie powstanie wolnych społeczeństw po drugiej stronie Morza Śródziemnego może się przysłużyć Europie. W krótszej – górę bierze strach przed społecznym i politycznym chaosem.
Reklama
Umieszczony w kontekście szerszej debaty między demokracją a autorytaryzmem widok demonstrantów na ulicach Kairu domagających się wolności powinien cieszyć Zachód. Neokonserwatyści, którzy zawsze argumentowali, że świat arabski nie może być w nieskończoność wyjątkiem od globalnego marszu ku demokracji, mogą odczuwać pokusę, by ogłosić zwycięstwo. Jednak sprawy są skomplikowane. W istocie w Kairze amerykańska broń jest w większości wymierzona w demonstrantów. Rząd Mubaraka co roku dostaje od USA pomoc wojskową przekraczającą miliard dolarów. Zeszłoroczny sondaż Pew Global Attitude sugerował, że jedynie 17 proc. Egipcjan żywi pozytywne uczucia do Ameryki, podczas gdy 82 proc. negatywne. To najgorszy wynik USA we wszystkich ankietowanych krajach.
Perspektywa ponownego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie to również ostatnia rzecz, jakiej chciałby teraz prezydent Obama, który próbuje się koncentrować na ożywieniu amerykańskiej gospodarki i wyzwaniach związanych ze wzrostem znaczenia Azji. Kiedy Chiny rosły w siłę, USA traciły czas na Bliskim Wschodzie. Teraz próby koncentracji na nowych wyzwaniach mogą zostać storpedowane przez wybuch nowego kryzysu.
Zamieszki w Egipcie to niebezpieczny moment. To także wydarzenie dające największą od dziesięcioleci nadzieję w świecie arabskim.