Zeszłoroczny kryzys dłużny w strefie euro i tegoroczny francusko-niemiecki plan utworzenia europejskiego rządu gospodarczego to argumenty wykorzystywane w rozmowach o mądrości Brytyjczyków, którzy postanowili trzymać się z boku. Podczas gdy gospodarki strefy euro zostały przywiązane do masztu wspólnej polityki monetarnej, brytyjski swobodny kurs walutowy i elastyczne stopy procentowe pozwoliły przetrwać krajowi globalną burzę. Rozumowanie to jest oczywiście oparte na założeniu, że Wielka Brytania radzi sobie lepiej niż jej sąsiedzi.

>>> Czytaj też: Wielkie cięcia wydatków w Wielkiej Brytanii - 83 mld funtów w ciągu czterech lat

Jednak nie jest tak, jak głosi brygada ratowania funta. Wskaźniki gospodarcze kreślą inny obraz sytuacji – od czasu krachu finansowego Niemcy i Francja funkcjonują lepiej w unii monetarnej niż Wielka Brytania poza nią.
Od czasu uderzenia huraganu w 2007 roku dwie wielkie gospodarki strefy euro doświadczyły tylko niewielkiego spadku produkcji. Wielka Brytania skończyła natomiast z deficytem fiskalnym trzykrotnie większym niż Niemcy i o 50 procent wyższym niż Francja. Jeżeli chodzi o ceny, to w Wielkiej Brytanii rosną dwa razy szybciej niż w strefie euro.
Reklama
Już słyszę ripostę, że Wielka Brytania mogła swobodnie zdewaluować funta. Być może jestem osamotniony w takim poglądzie, ale uważam, że bank centralny nie powinien psuć własnej waluty. W latach 60. jeden funt był wart około 12 marek niemieckich. Gdyby Niemcy utrzymali swoją walutę, dzisiejszy kurs wynosiłby dwie marki. Warto też zauważyć, że niemieccy eksporterzy wciąż wygrywają z brytyjskimi.
To prawda, że Irlandia i Grecja od 2007 roku radzą sobie dużo gorzej niż Wielka Brytania. Czy jednak chcemy się porównywać do najmniejszych gospodarek w strefie euro? Dwa duże kraje unii monetarnej, które są dla nas odpowiednim punktem odniesienia, czyli Francja i Niemcy, lepiej poradziły sobie z krachem.

>>> Czytaj też: "NYT": Polska zyskuje dzięki nieobecności w strefie euro. Złotówka winduje gospodarkę