Ostatecznie WIG20 wzrósł w czwartek o ponad 1,5 proc.

„Dane makroekonomiczne zza oceanu nie były jednoznaczne, jednak to nie one decydowały o nastrojach inwestorów. Liczyła się chęć odrabiania strat" - poinformował analityk Open Finance Roman Przasnyski. Dodał, że środowe spadki indeksów na Wall Street sięgające 2 proc. nie speszyły inwestorów w Warszawie, a w czwartek handel rozpoczął się już bez tego obciążenia.

„Nasze indeksy zyskiwały na otwarciu po 0,4-0,5 proc., a do południa chęć do kontynuowania ruchu w górę nie była zbyt silna - WIG20 zyskiwał 0,7-0,8 proc., poruszając się w bardzo wąskim przedziale wokół 2.735 punktów. Dopiero po publikacji niejednoznacznych danych makro ze Stanów Zjednoczonych zwyżka wyraźnie nabrała dynamiki, a indeks blue chipów w najlepszym momencie zbliżył się do 2.760 punktów, zyskując 1,6 proc." – skomentował analityk. Jednak dodał, że to sprowokowało podaż i mieliśmy do czynienia z niewielkim osłabieniem. Pod sam koniec notowań WIG20 odrobił ponad 10 punktów.

Ostatecznie na zamknięciu sesji WIG20 zyskał 1,60 proc. i wyniósł 2.757,54 pkt. WIG wzrósł o 1,33 proc. i wyniósł 47.731,04 pkt. Obroty na całym rynku wyniosły ok.1,1 mld zł.

Reklama