"Rozmawiamy z NATO o tym, czy w ramach całościowych zadań, realizowanych przez NATO możemy przejąć na przykład te zadania, związane z misją AWACS w Afganistanie" - powiedziała Merkel dziennikarzom.

Merkel potwierdziła, że Niemcy nie wezmą udziału w ewentualnych militarnych działaniach w Libii. Ale - jak oświadczyła - Berlin popiera cele przyjętej w nocy z czwartku na piątek rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Libii. Rezolucja ta daje zielone światło do wprowadzenia strefy zakazu lotów wojskowych nad Libią i użycia wojsk przeciw armii Muammara Kaddafiego w obronie ludności cywilnej.

>>> Czytaj też; Światowe mocarstwa grają o Libię. Zobacz, kto rozdaje karty

Faktu, że Niemcy wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji, nie należy mylić z neutralnością - zaznaczyła niemiecka kanclerz.

Reklama

Poinformowała też, że weźmie udział w sobotnim szczycie w Paryżu, poświęconym wdrożeniu przyjętej w nocy z czwartku na piątek rezolucji Rady Bezpieczeństwa.

Paryski szczyt odbędzie się z inicjatywy prezydenta Francji Nicolasa. Według Merkel w spotkaniu udział zapowiedzieli premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Danii i Belgii, jak również przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

Do Paryża mają też przybyć przedstawiciele Ligi Arabskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej. Także prezydent USA Barack Obama przyśle swojego reprezentanta.

"Wspólnota międzynarodowa jest zgodna. Mamy zachęcające informacje, że Kadafi zareagował na rezolucję. Będziemy się bardzo dokładnie przyglądać, czy nie chodzi tu o stwarzanie pozorów albo jakieś sztuczki. Żądamy trwałego zawieszenia broni, aby wojna Kadafiego z jego własnym narodem szybko dobiegła końca" - oświadczyła Merkel.

Szef libijskiego MSZ Musa Muhammad Kusa poinformował w piątek, że Libia postanowiła wstrzymać wszelkie operacje wojskowe, by chronić cywilów zgodnie z decyzją ONZ o strefie zakazu lotów. Powstańcy uważają jednak, że Muammar Kadafi blefuje.

Włochy gotowe oddać 7 baz lotniczych dla operacji w Libii

Włochy zadeklarowały w piątek gotowość udziału w ewentualnej operacji w Libii i poinformowały o tym, że mogą oddać do dyspozycji siedem swych baz lotniczych. Władze w Rzymie przyznają, że są zaniepokojone, gdyż Włochy są najbardziej narażone na odwet.

Minister obrony Ignazio La Russa poinformował w parlamencie, że w związku z możliwą operacją realizacji rezolucji ONZ o ochronie ludności cywilnej Libii Włochy deklarują oddanie do dyspozycji swych następujących baz: Amendola, Gioia del Colle, Sigonella, Aviano, Trapani, Decimomannu i na wyspie Pantelleria.

La Russa oświadczył jednocześnie, że Włochy mogą uczestniczyć w operacji neutralizacji obrony przeciwlotniczej, to jest radarów i stanowisk rakietowych.

Według ministra Neapol może być "generalną kwaterą koalicji" krajów zaangażowanych w tę operację. "Jesteśmy zaniepokojeni - mówił La Russa - bo Włochy są najbardziej narażone" z powodu swego położenia.

"Nie ma entuzjazmu, jest zaniepokojenie. Staraliśmy się w całej tej sprawie zachować postawę maksymalnej ostrożności i umiarkowania, ponieważ wiemy , że jesteśmy najbliżej Libii i mamy tam wiele interesów" - podkreślił. Ponadto oznajmił, że rząd poprosi o zgodę parlamentu na przystąpienie do koalicji państw, które mogłyby wziąć udział w operacji libijskiej.

Występując razem z ministrem La Russą przed połączonymi komisjami spraw zagranicznych i obrony Izby Deputowanych oraz Senatu, szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini zapewnił, że władze w Rzymie w pełni "popierają i doceniają" rezolucję ONZ. "Nasz aktywny udział - wyjaśnił - ma na celu zaznaczenie absolutnej lojalności Włoch w perspektywie atlantyckiej i Unii Europejskiej".

Minister Frattini poinformował również o decyzji o zamknięciu ambasady Włoch w Libii, a także o tym, że wkrótce wysłany zostanie drugi włoski statek z pomocą dla libijskiego miasta Bengazi.

"Będzie to znacząca ilość pomocy humanitarnej i innych darów, o jakie poprosiła nas Rada Narodowa z Bengazi, z którą oczywiście utrzymujemy ścisłe relacje" - oświadczył szef dyplomacji, odnosząc się do Rady złożonej z przeciwników przywódcy Libii Muammara Kadafiego. Franco Frattini zapewnił, że na pokładzie statku nie będzie broni.

Hiszpania: 2 bazy do dyspozycji NATO

Hiszpańska minister obrony Carme Chacon ogłosiła w piątek gotowość oddania do dyspozycji NATO dwóch baz wojskowych oraz jednostek lotniczych i morskich do działań w Libii. Decyzję musi zatwierdzić parlament.

Bazy zaoferowane przez Hiszpanię, to Rota w prowincji Kadyks i Moron w Sewilli - obie na południu kraju.

Już teraz hiszpańskie siły zbrojne uczestniczą w operacji NATO u wybrzeży Libii: w działaniach wywiadowczych uczestniczy hiszpański okręt podwodny "Mistral".

>>> Czytaj też: Naftowy sojusz Kadafiego: Rosja - Niemcy - Libia

Minister Carme Chacon przypomniała, że już przed trzema tygodniami Hiszpania wystąpiła z inicjatywą w sprawie ewentualnej interwencji państw NATO w Libii z poparciem ONZ.

Rząd jest gotów oddać do dyspozycji NATO od czterech do sześciu samolotów wojskowych F-18 oraz lotniskowiec "Principe de Asturias".

Podobne siły wojskowe Hiszpania wystawiła w latach 1992-2002, podczas operacji w Bośni i Hercegowinie oraz podczas wojny w Kosowie.

Hiszpańska minister spraw zagranicznych Trinidad Jimenez zapewniła, że Hiszpania podejmie decyzje dotyczące działań w Libii w koordynacji z partnerami i sojusznikami z UE i NATO.