- Szkody wyrządzone gospodarce mogą być większe niż wcześniej zakładaliśmy – powiedział dzisiaj Yosano w Tokio. Oprócz zakłóceń w łańcuchu dostaw, mamy poważne zagrożenie ze strony elektrowni atomowej – dodał odnosząc się do katastrofy w elektrowni Dai-Ichi w Fukushimie, która może być równie groźna jak ta w Czarnobylu w 1986 roku.

Premier Naoto Kan być może będzie musiał ratować się dodatkową sprzedażą obligacji rządowych lub podniesieniem podatków w nadchodzących miesiącach, gdyż bank centralny odmówił finansowania zadłużenia. Natomiast konsumenci nie będą chcieli zwiększyć swoich wydatków do czasu, kiedy środki nie zostaną przeznaczone na odbudowę kraju.

>>> Czytaj też: Katastrofa w Fukushimie gorsza niż Czarnobyl?

- Trwają dyskusje na temat podwyżki podatków, ale może to spowodować spadek zaufania konsumentów – powiedział ekonomista Noriaki Matsouka. – Bank Japonii najprawdopodobniej będzie unikał wzmożonego skupowania obligacji, ponieważ byłoby to współmierne z finansowaniem zadłużenia, co jest w Japonii zabronione" - dodaje.

Reklama

Najnowsze analizy wskazują na 1,5-procentowy spadek produkcji w Japonii w tym roku. - PKB powinno wydobyć się z dołka w momencie, kiedy zacznie się rekonstrukcja zdewastowanego kraju i zwiększą się związane z nią wydatki. Jednak odbudowa Japonii zostanie spowolniona przez zwiększone podatki i cięcia innych wydatków, które są w tej sytuacji niezbędne – uważa Julian Jessop, ekonomista Capital Economics.

Japoński rząd oszacował straty wyrządzone przez trzęsienie ziemi i tsunami na 25 bilionów jenów. 20 bilionów wystarczyłoby na odbudowanie zniszczonej infrastruktury, ale nie zniwelowałoby strat spowodowanych na przykład napromieniowaniem wody i żywności.

Pierwszy pakiet ma wynieść 4 bln jenów, jednak minister finansów, Yoshihiko Noda powiedział, że będzie dążył do powstrzymania się od emisji nowych obligacji w celu finansowania tego pakietu. Zaznaczył, że dla kraju bardzo ważne jest, aby pokazać przywiązanie do dyscypliny fiskalnej.