Zabezpieczenia przed katastrofami pokryją jedynie niewielką część potrzeb po tsunami w Japonii - piszą w felietonie publicyści agencji Bloomberg.

Niełatwo zabezpieczyć się przed Armagedonem. Weźmy pod uwagę obligacje przeznaczone do tego, by zapewnić firmom ubezpieczeniowym kapitał niezbędny do wypłacenia pieniędzy podczas katastrof na wielką skalę.

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię w połowie marca, tsunami oraz awaria reaktora jądrowego kwalifikują się do takich zabezpieczeń. Straty gospodarcze z tych katastrof szacuje się na 200 mld oraz 300 mld dolarów, a koszty firm ubezpieczeniowych szacuje się na 21 do 34 mld dolarów - według danych firmy szacującej ryzyko Risk Mangemnet Solutions.

Wydaje się jednak, że rynek obligacji nie pomoże w pokryciu wszystkich strat na rynku ubezpieczeń. Takie obligacje często zawierają ugody, które określają rodzaj i miejsce katastrofy, której koszty mają pokryć. Większość z obligacji pokryło straty w wyniku trzęsienia tylko w Tokio. A największa katastrofa miała miejsce 380 km na północny wschód od stolicy. Tom Keatinge, dyrektor zarządzający w JPMorgan Chase - firmie zarządzającej kapitałem ubezpieczeniowym w Londynie - powiedział, że aby uruchomić obligacje katastroficzne trzeba uderzyć w "dziesiątkę", a nie tylko oddać strzał we właściwym kierunku.

Reklama

>>> Czytaj też: Odbudowa zniszczonej trzęsieniem ziemi Japonii może potrwać dekadę

Rynek działa w następujący sposób: Firma ubezpieczeniowa wydaje obligacje dla inwestorów finansowych takich jak fundusze emerytalne czy hedgingowe, które zakładają, że w danym miejscu i określonej ramie czasu będzie miała miejsce katastrofa. W czasie ważności obligacji ubezpieczyciel wypłaca inwestorom zyski wg stopy procentowej. Jeśli nic się nie dzieje, ubezpieczyciel zwraca pieniądze, kiedy zapada termin obligacji. Jeśli jednak dochodzi do katastrofy, inwestorzy pobierają całość kwoty. W przypadku Japonii, większość z 1,7 mld dolarów obligacji było przeznaczonych tylko dla trzęsień ziemi w obszarze metropolitarnym Tokio, centrum finansowym kraju, który stanowi 40 procent gospodarki Japonii.

Fakt, że trzęsienie ziemi dotknęło głównie wioski zmniejsza straty inwestorów - powiedział Niklaus Hilti, dyrektor strategii ubezpieczeniowej w Grupie Credit Suisse.

Tylko jedna obligacja wystawione przez Munich Re i warta 300 milionów dolarów zostania wypłacona - dodał Hilti.