Jak można było przypuszczać, indeks naszych największych spółek we wtorek odchorowywał swój wyskok z poniedziałkowego fixingu. Mimo nienajgorszych nastrojów na pozostałych parkietach światowych, tracił na otwarciu 0,1 proc. i w trakcie pierwszej godziny handlu ponownie znalazł się blisko kluczowego poziomu 2800 punktów. I tym razem bykom udało mu się nie dopuścić do jego przełamania. Nad kreskę wyjść było jednak trudno. Wskaźnik warszawskich blue chipów należał do najsłabiej zachowujących się indeksów na naszym kontynencie i nie korzystał z szansy na poważniejsze odreagowanie.

Skorzystały z niej za to skwapliwie węgierski BUX, zyskując ponad 2 proc. i moskiewski RTS, który rósł o 1,5 proc. Jak na wskaźnik kraju mającego już opinię bankruta, nieźle sobie radził indeks w Atenach, idąc w górę o ponad 1 proc. A informacje płynące z Grecji wciąż są niezbyt optymistyczne. Minister finansów ostrzegł, że jeśli nie nadejdzie kolejna transza międzynarodowej pomocy finansowej, kraj stanie się niewypłacalny. Pod tą presją tamtejszy rząd przyjął nowy program oszczędności, jednak opozycja deklaruje, że go nie poprze. Na szczęście ma zbyt mało głosów w parlamencie, by uniemożliwić jego przyjęcie. Pracownicy sfery budżetowej zapowiadają strajk.

Pozostałe europejskie dane makroekonomiczne były w najlepszym wypadku neutralne z punktu widzenia inwestorów. Dynamika niemieckiej gospodarki sięgająca w pierwszym kwartale 5,2 proc. nikogo nie zaskoczyła, podobnie jak odczyt wskaźnika nastrojów tamtejszych przedsiębiorców. Spadek zamówień przemysłu strefy euro o 1,8 proc. rozczarował, ale negatywnej reakcji na giełdach nie spowodował.

Inwestorzy postanowili skorygować swój poniedziałkowy pesymizm i konsekwentnie się tego planu trzymali. Indeksy na głównych parkietach europejskich zaczęły dzień od wzrostu po 0,2 proc. i w ciągu dnia systematycznie jego skalę powiększali. Po południu DAX szedł w górę o prawie 1 proc. Nieco w tyle pozostawały wskaźniki w Paryżu i Londynie, zyskujące po 0,5-0,6 proc.

Reklama

Spośród naszych blue chipów dobrą formę z poniedziałkowego fixingu utrzymały jedynie akcje Pekao, które dziś zyskiwały prawie 1,5 proc. O niemal tyle samo w dół szły jednak walory PKO i PGE. Trwa huśtawka nastrojów na papierach GTC. W poniedziałek spadały one o 5 proc., dziś rosły o 3,5 proc. Emocji nie budziły walory spółek surowcowych, którymi handlowano po cenach o kilka dziesiątych procent wyższych niż w poniedziałek. Podobnie było w przypadku akcji PZU i Tauronu.

Sesja na Wall Street zaczęła się od wzrostu indeksów po około 0,2 proc., a inwestorzy nie wykazywali chęci do podejmowania bardziej zdecydowanych działań. Nie zmieniła tego ani o 23 tys. wyższa niż się spodziewano sprzedaż nowych domów, ani nieoczekiwany spadek indeksu aktywności produkcyjnej Fed z Richmond.

WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,26 proc., WIG o 0,36 proc., mWIG40 o 0,87 proc., a sWIG80 o 0,15 proc. Obroty wyniosły 950 mln zł.