Grecki plan prywatyzacji zakłada powiększenie budżetu o 50 mld euro (200 mld zł) w wyniku sprzedaży udziałów w państwowych przedsiębiorstwach do 2015 roku. Amerykański tygodnik napisał, że biorąc pod uwagę udział w PKB, byłoby to więcej niż jakikolwiek inny rząd ze wszystkich krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD, organizacja skupiająca 36 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw) zdołał kiedykolwiek osiągnąć w wyniku prywatyzacji.

>>> Czytaj też: Aby zażegnać kryzys zadłużenia, Grecja musi rozpocząć wielką prywatyzację swojego majątku

Dla porównania w Polsce wpływy z prywatyzacji od listopada 2007 roku wyniosły 14,3 mld zł (nie licząc wpływów z dywidend i przychodów ze spółek, w których Skarb Państwa ma udziały, czyli około 13 razy mniej niż w podobnym czasie chce osiągnąć Grecja.

Ekonomiczne korzyści z prywatyzacji są zawsze duże, ponieważ stymuluje ona rozwój sektora prywatnych przedsiębiorstw, które napędzają gospodarkę. Jeśli Grekom udałoby się przeprowadzić prywatyzacją na taką skalę, to kapitalizacja ateńskiej giełdy uległaby podwojeniu. Jednak czy kalendarz greckich reform nie jest za bardzo napięty? Czy w takim pośpiechu można przeprowadzić dobre i budujące reformy? - pyta dalej The Economist.

Reklama

Prywatyzacja ma być w najbliższym czasie głównym źródłem łatania greckiego budżetu. Jednak sprzedaż udziałów najważniejszych narodowych firm, które są monopolistami na rynku, powinna wymagać więcej czasu i uwagi. A pośpiech jest uzasadniony tylko w przypadku nacisków na Grecję, żeby dokończyła swoją niekompletną jeszcze listę przedsiębiorstw, które mają być sprywatyzowane, jak pisze autor artykułu w the Economist.

>>> Czytaj też: Wielka wyprzedaż greckiego majątku pod unijnym nadzorem

Bez odpowiednio przygotowanych zabezpieczeń prawnych potrzeba reform i szybkiego łatania dziur w budżecie mogą w efekcie stanąć sobie na drodze. A wtedy trzeba będzie łatać kolejne dziury budżetowe.