Powodem jest niepewna sytaucja finansowa w Europie i USA. Spadek indeksów zanotowała także większość giełd europejskich.

>>> Czytaj również: Krach na walutach dopiero się zaczyna: frank dojdzie do 4 zł

Eksperci twierdzą, że to nie koniec wzrostów szwajcarskiej waluty. To zła informacja zwłaszcza dla tych, którzy zaciągnęli kredyt na więcej niż 80 proc. wartości nieruchomości. Będą musieli wykupić drogie ubezpieczenie niskiego wkładu na kolejne lata.

>>> polecamy: Czerwony poniedziałek na europejskich parkietach

Reklama
– Kredyt we frankach szwajcarskich zaciągnąłem cztery lata temu. Wówczas zapłaciłem 2,9 tys. zł za ubezpieczenie niskiego wkładu, ale moja rata wynosiła ok. 2,5 tys. zł miesięcznie. Teraz rata wzrosła do ok. 3,5 tys. zł, a PKO BP kazał mi ubezpieczyć niski wkład na kolejne cztery lata. Kwota wyniosła 2,3 tys. zł – mówi nam pan Andrzej, klient PKO BP.
Jak szacuje Open Finance, w takiej sytuacji jest lub może być wkrótce ok. 100 tys. klientów, czyli mniej więcej co siódmy, który przed 2009 r. zaciągnął kredyt we frankach.
– Podczas trwania okresu ubezpieczenia niemal żadnemu klientowi nie udało się spłacić kwoty, która pokrywałaby niski wkład, czyli przynajmniej 20 proc. wartości nieruchomości. Dlatego banki domagają się ubezpieczenia na kolejny okres – tłumaczy Halina Kochalska, analityk Open Finance.
Choć dla klientów może to być zaskoczenie, to normalna procedura banków. Kredytobiorcy mają zapisane w umowie, że bank może się domagać kolejnych ubezpieczeń, gdyby – jak teraz – kurs franka wzrósł.
Za to na szczęście żaden z banków, jak wynika z naszych rozmów z bankowcami, na razie nie domaga się dodatkowych zabezpieczeń od klientów, którym wartość kredytów przekroczyła wartość nieruchomości. Nie chcą wywoływać paniki.