Aby porozumienie było pozytywnym krokiem w stronę zakończenia kryzysu w strefie euro, powinno przejść trzy testy. Czy dzięki niemu zadłużenie Grecji zmaleje? Czy nowe reguły dla zapewnienia finansowej stabilizacji w Unii spowodują, że następne pogorszenie jest mniej prawdopodobne? Czy uczestnictwo prywatnych inwestorów jest realne i sprawiedliwie? I tak i nie.

Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, Międzynarodowy Instytut Finansowy oszacował, że całkowita redukcja greckiego długu netto będzie wynosić 21 procent. Prezydent Francji Nicholas Sarkozy mówił o redukcji o 24 punkty procentowe stosunku długu do Produktu Krajowego Brutto. Stosunek greckiego długu do PKB nie podniesie się przy 172 procentach jak sugerowano ale przy 148. Żadna z tych liczb nie zbliży się nawet do zrównoważonego poziomu.

>>>Czytaj też: Agencje ratingowe stały się wyrocznią gospodarki. Kto ma nad nimi kontrolę?

Według mojej oceny, Grecja potrzebuje redukcji 50 procent jej długu netto. Znaczną częścią greckiego pakietu jest 30 mld euro świadczeń z przychodów z prywatyzacji do 2014 roku, co jest absurdem. Te kwestie będą musiały zostać rozwiązane. Oznacza to, że refinansowanie będzie musiało być wyższe, a redukcja obecnej wartości długu netto niższa. Zastawiam się czy wobec tego, było warto ryzykować bankructwo za taką mizerną redukcję długu.

Reklama

>>> Czytaj też: Tylko inwestycje uratują Grecją. Ale nikt nie chce tam inwestować

I kolejne pytanie czy podpisanie porozumienia pozwoliło odetchnąć też Hiszpanii czy Włochom? Pomysł aby EFSF był bardziej elastyczny jest dobry. Zmiany tych zasad są jednak najbardziej ciekawą częścią porozumienia. Obecnie EFSF może tylko przyznawać kredyt. Według nowych zasad będzie można działać z wyprzedzeniem. Tak jak w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, będzie on mieć elastyczną linię kredytową. Będzie mógł kupować obligacje na rynku wtórnym i będzie mógł rekapitalizować banki. Ale jest jeden problem. Rada Europejska nie podniosła pułapu zadłużenia EFSF do 440 mld euro. Pieniędzy wystarczy dla trzech peryferyjnych klientów ale nie dla Hiszpanii czy Włoch. Mimo wszystko czwartkowe porozumienie jest sukcesem dla strefy euro, ale nie oszukujmy się. Będzie ono sukcesem tylko, jeśli nastąpią po nim kolejne porozumienia, które wypełnią luki.

ikona lupy />
Bloomberg / Kostas Tsironis
ikona lupy />
Niewypłacalność Grecji może oznaczać kryzys w peryferycznych krajach UE, fot. Andresr / ShutterStock