Trzy z czterech indeksów wymiany walut zagranicznych banku Royal Bank of Scotland zanotowały w tym roku spadki. Indeks Currency Returns Index Deutsche Banku AG stracił 3,4 proc., czyli najwięcej od 1991 roku, kiedy spadł o 4 proc. Indeksy inwestorów walutowych Stark Currency Traders Index i Barclay Currency Traders Index obniżyły się o 8.6 proc. i 0.4 proc.

„Dobijani zwalniającym wzrostem gospodarczym, walką banków centralnych o zyski na walutach i miotający się pomiędzy optymizmem i rozpaczą nad 17 krajami strefy euro, handlarze walutowi snują się na rynku z powodu strat w systemie, który powinien ich doceniać”, pisze Bloomberg.

>>> Czytaj też: Węgrzy po swojemu majstrują przy długu, ekonomiści są przerażeni

„To co jest naprawdę frustrujące, to, to, że my powinniśmy prosperować dobrze na tym nędznym światowym rynku”, powiedział John Taylor, założyciel FX Koncept LLC, największego na świecie walutowego funduszu headgingowego. Taylor w wywiadzie dla Bloomberga 19 października w Londynie poinformował, że stracił 12 proc. w tym roku a dobra, którymi zarządza skurczyły się z 8 mld USD do 5 mld USD. „Bardzo źle przędziemy”, podsumował.

Reklama

„Maraton strat na walutach rozpoczął się bardzo wcześnie w tym roku, bo już w styczniu po tym, jak bank centralny Chile powiedział, że kupi 12 mld USD, aby zdławić umacniające się peso”, mówi Taylor. Peso straciło 6 proc. w tym tygodniu, redukując większość z 8,4 proc. umocnienia w ubiegłym roku. Kilka dni później Israel zrobił to samo, a po tygodniu RPA i trochę później jeszcze Brazylia. „Dostaliśmy cios wszechczasów”, mówi Taylor.

Trudny rok na rynkach walutowych

Inwestorzy musieli zmierzyć się tez z najbardziej znaczącą dla rynków interwencją banku centralnego Szwajcarii. Po ogłoszeniu przez SBC decyzji o usztywnieniu kursu franka do poziomu 1,2 proc. w stosunku do euro. Szwajcarska waluta osłabiła się o 21 proc. od momentu kiedy prawie zrównała się z euro 9 sierpnia.

“To był ciężki rok dla graczy walutowych podążających za rynkowymi trendami”, powiedziała Maira Heiden z funduszu walutowego Currency Alpha, największego w Niemczech. „Od maja do sierpnia nie było możliwości wypracowania jakichkolwiek zysków”.

Od maja do sierpnia euro kosztowało od 1,38 USD do 1,49 USD. Jeszcze w 2008 roku ten przedział otwierał się i zamykał zupełnie inaczej (1,87 USD – 1,60 USD).

>>> Czytaj też: Jest porozumienie w strefie euro: posiadacze greckich obligacji stracą 50 proc.

„Podczas, gdy w sierpniu umacniający się dolar generował zyski dla funduszu, to co obserwujemy teraz, w październiku, to całkowite odwrócenie trendu”. Od początku roku euro umocniło się o 4,8 proc. do dolara.

Frank, jen i euro nie przynoszą zysków

Największym zagrożeniem dla graczy walutowych są politycy i ich działania zmierzające do osłabiania walut narodowych, szczególnie dwóch najszybciej umacniających się z grupy 10 najsilniejszych – franka i jena.

Bank Japonii sprzedawał jena już dwa razy w tym roku, aby osłabić walutę. Pierwszy raz w porozumieniu z Grupą G7 po tragicznym trzęsieniu ziemi i tsunami w marcu. Japoński minister finansów Jun Azumi powiedział wczoraj, że podejmie konieczne środki, aby powstrzymać aprecjację narodowej waluty.

Od czasów II wojny światowej jen umocnił się o 75,72 proc. w stosunku do dolara. „Zleciłem odpowiednim osobom, aby były przygotowane na podjęcie takiej akcji”, powiedział Azumi reporterom. „Ruchy spekulantów stały się teraz bardzo wyraźne”.

Niektórzy potrafią zarabiać

Są jednak fundusze, które zarobiły na rynkowych interwencjach. Według danych Bloomberga spośród ponad 50 podobnych spółek najwięcej zyskał w tym roku fundusz walutowy Global Capital Management NV’s GCM Alpha. Fundusz zwiększył swoje zyski o 13 proc. między innymi dzięki śledzeniu rynkowych trendów na franku i dolarze. Global Capital skupował amerykańską walutę tuż przed tym, jak indeks dolara poszybował do góry o 6,3 proc. w sierpniu w atmosferze obaw o to, że kryzys zadłużeniowy wywoła spowolnienie gospodarcze.