Organ analizujący rynki energetyczne w krajach zachodnich podał w swoje głównej publikacji, Światowym Raporcie Energetycznym 2011, że rządy muszą wprowadzić „silniejsze bodźce sprzyjające inwestycjom w wydajne, niskoemisyjne technologie”. – Skala wyzwań w energetyce staje się coraz trudniejsza – powiedziała Maria van der Hoeven, dyrektor wykonawcza IEA, przypominając katastrofę nuklearną w japońskiej Fukushimie i niepokoje na Bliskim Wschodzie, które w tym roku zakłóciły dostawy.

IEA ostrzegła, że „rządy mają coraz mniej czasu”, jeżeli chodzi realizację celu, którym jest ograniczenie wzrostu temperatury do dwóch stopni Celsjusza. – Jeżeli do 2017 roku nie rozpoczną się poważne, nowe inwestycje ekologiczne, ten cel nie zostanie osiągnięty – powiedział Fatih Birol, główny ekonomista IEA. – Potrzeba umów międzynarodowych, które ustalą cenę emisji dwutlenku węgla i nowych regulacji. Tymczasem, jeżeli spojrzymy na obecny stan rozmów klimatycznych i kryzys finansowy, to trudno powiedzieć, że wiatr wieje we właściwym kierunku – dodał.

>>> Czytaj też: Riley: Nord Stream, South Stream i polskie łupki mogą doprowadzić Gazprom do bankructwa

Świat musi również zaakceptować fakt, że popyt na energię będzie rósł, podała IEA. Organizacja podniosła swoją prognozę wzrostu podstawowego popytu na energię o jedną trzecią w okresie 2010-2035, z czego 90 procent będzie pochodzić spoza liczącej 34 państwa rozwinięte Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

Reklama

Zdaniem Birola, decyzje w sprawie nowej polityki energetycznej będą podejmowane w stolicach rynków wschodzących, takich jak Pekin. Chiny umocnią swoją pozycję jako największego na świecie konsumenta energii i w 2035 roku będą prawdopodobnie zużywać prawie 70 procent energii więcej niż USA.

Zmieni się również równowaga rynku paliwowego. Odsetek paliw kopalnych w globalnym spożyciu energii spadnie z około 81 procent dziś do 75 procent w 2035 roku. Ropa pozostanie najważniejszym źródłem paliwa przez następne 25 lat, podała IEA, podnosząc swoją prognozę popytu na ropę z 87 milionów baryłek dziennie w 2010 roku do 99 milionów baryłek w 2035, „przy czym cały wzrost netto będzie pochodził z sektora transportowego w gospodarkach wschodzących”.

Obecnie jest około 800 milionów samochodów i agencja oczekuje, że liczba ta do 2035 roku zwiększy się ponad dwukrotnie, do 1,7 miliarda. IEA prognozuje, że połowa globalnego popytu na ropę będzie pochodziła z Chin, głównie za sprawą rosnącej liczby właścicieli samochodów. Jeżeli chodzi o podaż, Birol powiedział że większość produkcji będzie pochodziła z Bliskiego Wschodu i Afryki.

>>> Czytaj też: Energetyka naciska na uwolnienie rynku dla klientów indywidualnych

Jeżeli pomiędzy rokiem 2011 a 2015 inwestycje w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej (MENA) będą o jedną trzecią niższe niż potrzebne 100 miliardów dolarów rocznie, to konsumenci „będą się musieli liczyć ze wzrostem ceny ropy w perspektywie średnioterminowej do 150 dolarów za baryłkę”.

Tymczasem zużycie węgla, który w ubiegłej dekadzie zaspokajał prawie połowę globalnego wzrostu popytu na energię, zwiększy się do 2035 roku o 65 procent. IEA opublikowała również scenariusz oparty na spadku produkcji energii nuklearnej po japońskim kryzysie atomowym. Analizuje w nim, co się stanie, jeżeli spodziewany udział energetyki jądrowej w przyszłej podaży zmniejszy się o połowę. Według agencji takie spowolnienie zwiększy koszty importu, wzmoże obawy o bezpieczeństwo energetyczne i „utrudni oraz zwiększy koszty walki ze zmianami klimatycznymi”.