To miała być wybuchowa mieszanka: tańsi o 30 proc. chińscy dostawcy podzespołów do budowy wagonów towarowych i drugi pod względem wielkości przewoźnik w UE. Ale po trwających 18 miesięcy analizach projekt uznano za nieatrakcyjny. To dobra wiadomość dla wielu polskich firm, które to przedsięwzięcie mogło unicestwić.
– Cena wagonu, która wyszła po pierwszych analizach, jest niewiele niższa od średniej europejskiej – mówi „DGP” Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo. – Nie na tyle, żeby podejmować decyzję o uruchomieniu produkcji – dodaje.
Do uruchomienia linii produkcyjnej od połowy 2010 r. szykowała się firma CNR Cargo Wagon, spółka joint venture PKP Cargo i Jinan Railway Vehicles Equipment, należącego do grupy China CNR Corporation. Pomysł na europejski sukces był prosty. Części do budowy taboru zza Wielkiego Muru statkami zawijają na polskie wybrzeże, stąd do szczecińskiej montowni należącej do PKP Cargo i dalej na europejski rynek. Gwarancją milionowych zysków miały być superatrakcyjna cena gwarantowana przez chińskiego kolosa i uzyskanie odpowiednich certyfikatów bezpieczeństwa zapewnione przez polskiego partnera. Podboju jednak nie będzie. – Dajemy sobie jeszcze rok na dopracowanie formuły współpracy. Ja ciągle uważam, że przedsięwzięcie ma sens – twierdzi Wojciech Balczun.
Celem spółki założonej z Chińczykami miała być produkcja na potrzeby spółki PKP Cargo, która planuje wymianę nawet 2,5 tys. wagonów. Teraz Balczun nie wyklucza, że kierowaną przez niego firmę może zadowolić jedynie zysk ze sprzedaży taboru na europejskim rynku. – Najkorzystniej byłoby, gdyby udało się połączyć oba te cele. Szukamy złotego środka – mówi prezes PKP Cargo.
Reklama
W kolejowej branży nie kryje się, że projekt nie ma już szans na realizację, ale nadal jest utrzymywany z powodu niezakończonej prywatyzacji PKP Cargo. Rząd liczy, że perspektywy podboju Europy przez tabor z Polski mogą być kuszące dla uczestników postępowania, a to pomoże podbić cenę za pakiet akcji PKP Cargo.
O ostatecznym niepowodzeniu polsko-chińskiego projektu może jednak zadecydować sprzeciw branży kolejowej. Obok kosztów produkcji i ostatecznej ceny wagonów ze Szczecina zadaniem CNR Cargo Wagon było wykonanie analizy chłonności rynku europejskiego i próba oszacowania zapotrzebowania na wagony. O tym w PKP Cargo milczą. Niewykluczone, że zadziałał podobny mechanizm jak w przypadku bojkotu przez europejskie koncerny budowlane chińskiej spółki COVEC, która na placu budowy autostrady A2 miała rozpocząć podbój unijnego rynku drogowego. – Europa broni rynku pracy i nie otwiera się bezmyślnie na przedsięwzięcia mogące uderzyć w interesy krajowych firm – mówi Zbigniew Jakubas, biznesmen, do którego należą spółki produkujące lokomotywy i wagony.
O tym, że uruchomienie linii montażowej opartej na chińskich częściach uderzy w polskie zakłady, alarmuje Izba Gospodarcza Transportu Lądowego (IGTL). Zdaniem Stanisława Koguta, prezesa IGTL, w przypadku powodzenia polsko-chińskiego projektu pracę stracić może nawet 3 tys. pracowników. Jak szacuje Jakubas, cała branża produkująca dla kolei może zatrudniać ok. 20 tys. pracowników.
Plany PKP Cargo zagrażały innym firmom kolejowym i budziły sprzeciw