Kashya Hildebrand kupiła 504 tys. dolarów na trzy tygodnie przed wprowadzeniem przez SNB surowych ograniczeń w transakcjach walutowych. Mimo że Hildebrand ujawnił tę operację dzień po jej przeprowadzeniu, a następnie przekazał na cele charytatywne uzyskane z niej zyski, opozycyjna Szwajcarska Partia Ludowa skutecznie wymusiła jego rezygnację ze stanowiska.
Odejście Hildebranda może mieć istotny wpływ na kurs franka szwajcarskiego i jeszcze bardziej utrudnić spłatę kredytów hipotecznych, m.in. w Polsce. Inwestorzy mają bowiem wątpliwości, czy po odejściu charyzmatycznego bankowca nadal wiarygodna będzie zapowiedź nieograniczonej sprzedaży franków, jeśli kurs szwajcarskiej waluty miałby umocnić się powyżej progu 1,20 za euro. Już wczoraj za euro można było uzyskać zaledwie 1,21 franka, niewiele więcej ponad ustalony limit.
Hildebrand stanął na czele banku centralnego w styczniu 2010 roku. W trakcie dwóch lat udało mu się jednak przełamać opór dwóch największych banków Szwajcarii, UBC i Credit Suisse, wymuszając na nich w szczególności wyższe normy ostrożnościowe. Hildebrand doprowadził także do obniżenia do rekordowo niskiego poziomu stopy procentowe, aby wesprzeć wzrost gospodarczy, a we wrześniu ubiegłego roku wprowadził górny limit kursu euro, co nie było stosowane od lat 70. XX wieku.
Nowym prezesem SNB będzie teraz dotychczasowy zastępca Hildebranda, 48-letni Thomas Jordan. Na razie nie wiadomo jednak, kto obsadzi brakujące trzecie stanowisko w radzie banku centralnego, która określa politykę monetarną w Szwajcarii.
Reklama