"Dla mnie Francja od lat nie ma najwyższej wiarygodności, ale czy po odebraniu jednego A coś się zmieni w gospodarce francuskiej? Chyba nie. Tak naprawdę nie ma powodów do nagłej zmiany ratingu tych krajów, są to raczej gierki na rynkach finansowych.

Politycy uchwalili prawa, które nakazują brać pod uwagę ratingi, choć moim zdaniem to ratingi, choć mają oceniać wiarygodność państw, już dawno same straciły swą wiarygodność. Wystarczy przypomnieć amerykański koncern Enron, który zbankrutował w 2001 roku, a wcześniej przez całe lata miał bardzo dobre ratingi. Podobnie było z innym bankrutem - bankiem Lehman Brothers i Grecją, która jeszcze w 2009 roku też miała dobre ratingi. Wszystko to pokazuje, że wartość ratingów jest dyskusyjna i nie warto się nimi przejmować.

Nie zmienia to niestety faktu, że może to wpłynąć na rynki finansowe. Na zdrowy rozum powinno to osłabić euro, a więc wzmocnić złotego, ale to tak naprawdę wszystko zależy od spekulacji na rynkach finansowych, które niewiele mają wspólnego z realną gospodarką. Zresztą tak naprawdę ratingami przejmują się głównie dilerzy i brokerzy, a nie przedsiębiorcy".