W projekcie jeszcze niepublikowanego raportu, do którego dotarła PAP, KE oceniła, że zwiększenie redukcji emisji CO2 z dotychczasowego celu - 20 proc. - do 25 proc. w 2020 r. kosztowałoby polską gospodarkę 1,1 mld euro. Kwota ta nie wlicza jednak kosztów, jakie poniosłaby energetyka oraz kosztów uprawnień do emisji CO2.

Bukowski zwrócił uwagę, że Europa zaczyna tracić pozycję lidera zmian technologicznych w energetyce odnawialnej, a brak potrzeby inwestowania w ten sektor ze względu na niski cel redukcyjny może wywołać relatywną utratę pozycji rynkowej firm europejskich działających w obszarze technologii odnawialnych.

Jak zauważył, Komisja słusznie zauważa, że podniesienie celu będzie wiązało się z dodatkowymi kosztami inwestycyjnymi, ale - jak zwrócił uwagę - stanie się to w okresie, gdy w wielu państwach UE musi i tak dojść do znacznych inwestycji w energetyce, przesyle energii czy transporcie.

"Otwartym pytaniem jest jednak to, jaka technologia zostanie wybrana i czy Europa nie zaangażuje się nadmiernie w technologie węglowe, co w długim okresie oznaczać będzie przeniesienie się know-how i produkcji w energetyce odnawialnej do innych regionów świata" - ocenił Bukowski.

Reklama

Podkreślił, że wybór ten jest szczególnie ważny z polskiego punktu widzenia, bo potencjał zmniejszenia emisji CO2 w polskiej energetyce jest wyjątkowo wysoki - nie tylko dzięki inwestowaniu w energetykę wiatrową, lecz także dzięki zastępowaniu bloków węglowych gazowymi. "Licząca na łupkowe eldorado Polska powinna stać się adwokatem ambitnych celów redukcyjnych" - podkreślił.

W ocenie prezesa IBS, gdyby wszystkie wychodzące z użycia elektrownie węglowe w Polsce, Rumunii, Czechach czy w Niemczech były zastępowane gazowymi, w relatywnie krótkim czasie można by osiągnąć znaczną - kilkudziesięcioprocentową - redukcję emisji. Stało by się to w sposób, którym Polska powinna być szczególnie zainteresowana - czyli generując popyt na gaz, a więc zachęcając do inwestowania w jego eksploatację - zaznaczył Maciej Bukowski.

Ponadto produkcja technologii wiatrowych nie musiałaby się - jak dzieje się to teraz - przenosić się do Chin, lecz trafiać do Europy Środkowej, w tym zwłaszcza Polski, która dysponuje odpowiednią bazą w przemyśle maszynowym.

"W takim scenariuszu umiarkowane koszty podniesienia celów redukcyjnych raportowane przez KE, które są w pełni zgodne z naszymi wewnętrznymi polskimi analizami przygotowanymi przez Instytut Badań Strukturalnych, mogłyby się wręcz przerodzić w znaczne korzyści netto. Myślę, że najgorsze, co mogłoby się stać w naszym kraju, to pozostawanie przy silnie negatywnym nastawieniu do dekarbonizacji gospodarki" - ocenił Bukowski.

Komisja w projekcie, do którego dotarła PAP, proponuje rekompensaty dla biedniejszych krajów UE, takich jak Polska, które będą musiały ponieść inwestycje. Byłoby to m.in. zwiększenie redystrybucji na ich rzecz dochodów ze sprzedaży pozwoleń do emisji do 5,4 mld euro w 2020 r. oraz zwiększenie środków na cele klimatyczne w funduszach spójności przeznaczonych dla tych krajów. "To może oznaczać wsparcie na cele klimatyczne w wysokości ok. 200 mld euro w budżecie UE na lata 2014-2020" - napisano.