Zagraniczna konkurencja na rynku wykonawczym twierdzi, że kryteria przetargowe na rozbudowę polskich elektrowni zostały dramatycznie obniżone, żeby mogły je wygrywać polskie firmy. W ocenie Alstomu może to doprowadzić do poważnych kłopotów z realizacją inwestycji. Po zwycięstwie Polimexu-Mostostalu w opolskim przetargu o wartości 9,4 mld zł to chyba piłka zagrana w Pańską stronę?

Konrad Jaskóła, prezes Polimex-Mostostalu: Szanuję konkurencję, w tym firmę Alstom Polska i jej kierownictwo, ale te słowa traktuję jako próbę lekceważenia możliwości, umiejętności i doświadczenia polskich firm wykonawczych. To prawda, że w niektórych przypadkach pełniliśmy dotychczas rolę podwykonawcy dla firm zagranicznych. Ale powiedzieliśmy dość. Aktualnie jesteśmy w pełni przygotowani do tego, aby z powodzeniem realizować duże kontrakty samodzielnie lub w konsorcjach, również jako lider.

Jakie doświadczenie ma Polimex-Mostostal w realizacji projektów energetycznych w roli generalnego wykonawcy?

Polimex-Mostostal przez lata zdobył doświadczenie i kwalifikacje, realizując z powodzeniem skomplikowane budowy w sektorach energetyki i chemii, zarówno w kraju, np. dla PKN Orlen i Grupy LOTOS, jak i za granicą, wykonując np. kilka kontraktów dla niemieckich elektrowni. W Warszawie dla Vattenfalla zrealizowaliśmy inwestycję o mocy 100 MW. Aktualnie budujemy blok dla Elektrociepłowni Bielsko-Biała o mocy 50 MW.

Reklama

PGE chce stawiać w Opolu dwa bloki o mocy 900 MW. To zupełnie inny kaliber. W dodatku w każdej z trzech dużych inwestycji zrealizowanych w ostatnich latach dochodziło do sytuacji kryzysowej, w której budowa wisiała na włosku.

W przypadku dużych bloków energetycznych zmienia się tylko skala. Bez względu na wielkość projektu występują dwa krytyczne obiekty: kocioł i turbina, których Polimex-Mostostal nie produkuje. Produkują je m.in. Siemens, Hitachi, Toshiba czy Rafako, czyli firmy, które mają niezbędne doświadczenie i kompetencje. Główne komponenty będą pozyskane od tych firm. Inne ważne prace, takie jak np. budowlanka, konstrukcje stalowe, orurowanie, systemy kontroli i automatyki, instalacje elektryczne i wiele innych obiektów towarzyszących realizowaliśmy dla fabryk chemicznych, czy też przetwórstwa ropy naftowej. Chcę powiedzieć, że - nazwijmy to infrastruktura - elektrowni i fabryki, naftowej, chemicznej są podobne. Tu i tam wszystkie prace budowlane wykonuje się według ściśle określonych, wysokich standardów jakościowych. I my jesteśmy w stanie je wykonać.

Ale czy jako generalny wykonawca będziecie w stanie wziąć odpowiedzialność za realizację całej gigantycznej inwestycji?

Kluczem do powodzenia takiego projektu jest monitoring ryzyk, zapewnienie bezpieczeństwa oraz wysokiej jakości montażu. Aby mieć pewność sukcesu bliską stuprocentowej, realizując wielki kontrakt energetyczny, niezależnie od naszej kompetentnej kadry, zatrudnimy doświadczoną firmę zewnętrzną, która specjalizuje się w tego typu nadzorach. Myślimy o sprawdzonej globalnej firmie, rozmawiamy z kilkoma potencjalnymi partnerami. To będzie pewnego rodzaju dodatkowe zabezpieczenie. Zapewniam, że my również mamy doświadczenie w realizacji wielkich inwestycji. Dla Orlenu we Włocławku wybudowaliśmy bardzo wymagającą fabrykę kwasu tereftalowego, na którą składa się kilkadziesiąt tysięcy ważnych elementów. Poradziliśmy sobie.

>>> Czytaj też: Giganci energetyki jednoczą się w poszukiwaniu łupków

W branży energetycznej jest przekonanie, że potencjał wykonawczy krajowych firm pozwala na prowadzenie równocześnie trzech, czterech dużych projektów węglowych, a planuje się ich dwa, trzy razy więcej.

Wolę rozmawiać konkretnie o Polimexie-Mostostalu. Niebawem podpiszemy kontrakt na budowę 1800 MW dla PGE w Opolu. Mamy potencjał do realizacji minimum jeszcze jednego bloku węglowego o mocy 1000 MW i jednego gazowego. Te trzy projekty Polimex-Mostostal jest w stanie przeprowadzić równolegle. W ramach grupy dysponujemy kadrą 5 tys. przygotowanych pracowników z sektora wykonawczego, których skierujemy do realizacji projektów energetycznych. Mamy umowy z biurem projektowym o światowym standardzie, wsparte naszymi pracowniami projektowymi. Zresztą, te biura projektowe współpracowały z głównymi zagranicznymi wykonawcami jak np. Alstom. W swoich strukturach mamy m. innymi d. Energomontaż Północ, który jest obecny na kilku budowach energetycznych w Europie, ZRE Warszawa i wiele innych jak ZRE Kraków, Lublin czy Rybnik.

Jak będzie wyglądał podział obowiązków w konsorcjum, które wygrało Opole?

Wyspę kotłową dostarczy Rafako. Polimex-Mostostal odpowiada za realizację wyspy turbinowej i całą automatykę. Wykonamy instalacje elektryczne, prace budowlane i konstrukcje stalowe. Natomiast Mostostal Warszawa będzie się również zajmował dostawą konstrukcji i głównie montażem. Polimex-Mostostal ma 42 proc. udziałów w konsorcjum, Mostostal Warszawa 22 proc., a Rafako 36 proc.

Projekty energetyczne warte są miliardy, a ich realizacja rozkłada się na 5-6 lat. To rodzi duże ryzyka finansowe, z jakimi spółka dotąd nie miała do czynienia.

W prowadzonych projektach faktycznie mogą w pewnym okresie realizacji wystąpić na krótko negatywne przepływy finansowe. W przypadku kontraktu dla Opola przypadają one w szczycie budowy, tj. na przełomie III i IV roku budowy. Wystartujemy jednak z buforem finansowym w postaci 8 proc. zaliczki. Liczymy także na płynne wpłaty dokonywane przez zamawiającego za wykonane przez nas prace. Ponadto mamy dobrą współpracę z bankami, która zapewnia nam dostęp do środków finansowych w wysokości niezbędnej dla realizacji wszystkich naszych kontraktów, nie tylko tego dla Opola.

Jakiego wyniku finansowego spodziewa się Pan w 2011 r.?

Podtrzymuję deklarację, że gonimy rok 2010 r., w którym wynik netto wyniósł 109 mln zł. Sprzedaż rok do roku będzie natomiast o 20 proc. wyższa. Obecnie wartość naszego portfela bez konsorcjantów i projektu opolskiego wynosi 8,5 mld zł. Jeśli chodzi o 2012 r., kończymy opracowywać budżet. Zakładamy sprzedaż nie mniejszą niż w 2011 r. Marża netto w grupie, ze względu na wciąż dużą obecność kontraktów drogowych, plasować się będzie na poziomie nieco ponad 2 proc. W miarę wychodzenia z kontraktów drogowych, w kolejnych latach marża będzie rosnąć.

Analitycy zwracają uwagę na wysokie zadłużenie spółki. Jak zarząd będzie z nim walczyć?

To dla nas kwestia bardzo ważna. Na koniec III kw. 2011 r. współczynnik długu netto do EBITDA wynosił blisko 4. Wciąż konsolidujemy wyniki grupy, ale koniec roku powinniśmy zamknąć ze wskaźnikiem na poziomie poniżej 3, głównie dzięki temu, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad pod koniec roku zapłaciła nam za zrealizowane roboty. W sumie obniżyliśmy zadłużenie o ok. 350 mln zł. W ciągu 2012 r. będziemy się starali nie przekraczać tego wskaźnika poziomu zadłużenia ponad 3,2-3,3. W I półroczu sprzedamy aktywa deweloperskie za ok. 100 mln zł. Łączna ich wartość wynosi blisko 300 mln zł. Zainteresowanie jest, więc operacja powinna się powieść. Nasza polityka finansowa w zakresie płatności zakłada, że terminy płatności ze strony zamawiających, będziemy przenosić na naszych podwykonawców. Obniżamy też koszty stałe. Efekty zaczęła np. przynosić centralizacja zakupów zapewniająca idące już w miliony złotych oszczędności. Będziemy wdrażać także inne metody zwiększania efektywności.

Na przykład przez obniżanie zatrudnienia?

Nie zakładamy z góry, że zmniejszy się ono o jakąś wartość. Chcemy 50-60 proc. robót wykonywać własnymi siłami, a to oznacza, że niezbędne jest utrzymanie zatrudnienia na zbliżonym do obecnego poziomie. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy optymalizować związanych z tym kosztów, usprawniając system gospodarowania zasobami ludzkimi, dbając jednocześnie o utrzymanie wysokich kompetencji pracowników.
Rozmawiał Maciej Szczepaniuk