Jednak decyzja Unii Europejskiej o rozszerzeniu na branżę lotniczą systemu handlu pozwoleniami na emisję zanieczyszczeń sprawiła, że tradycyjni przeciwnicy stoją ramię w ramię przeciw Unii.
System zobowiązuje linie lotnicze do kupowania rynkowych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla na każdy lot z i do Europy. Pozwolenia będą proporcjonalne do całkowitej długości każdego lotu, a nie jedynie do jego części odbywającej się w przestrzeni powietrznej UE. Ponieważ chiński rząd uważa, że Europa próbuje rozszerzyć swoje kompetencje podatkowe poza własne granice, zabronił krajowym liniom lotniczym respektować to rozporządzenie. Amerykańska Izba Reprezentantów wyraziła podobny pogląd.
O unijnym systemie można powiedzieć wiele dobrego. Wprawdzie na lotnictwo przypada tylko dwa procent globalnej emisji gazów cieplarnianych, ale odsetek ten ma rosnąć w tempie 3 – 4 proc. rocznie. A ponieważ UE nałożyła podobne ograniczenia na inne branże, rozsądne wydaje się, by dotyczyły one sektora, którego udział w emisji zanieczyszczeń wciąż rośnie.
Reklama
Branża lotnicza nie poniesie dużych kosztów, ogólna alokacja pozwoleń jest szczodra, i w pierwszym roku linie lotnicze zapłacą tylko za 15 proc. tego, co potrzebują. Jeżeli przerzucą te koszty na pasażerów, dodatkowa opłata na trasie transatlantyckiej wyniesie w regionie 10 euro na głowę.
Można zrozumieć obiekcje chińsko-amerykańskiego sojuszu. Unijny system wydaje się sprzeczny z konwencją chicagowską, która reguluje transport lotniczy od 1944 roku i ogranicza możliwość nanoszenia przez suwerenne państwa obciążeń na zagraniczne linie lotnicze. Kiedy podpisywano traktat, emisja zanieczyszczeń nie była jednak tematem rozważań, a kolejne próby wprowadzenia kontroli zawiodły. Istotą europejskiej decyzji jest zdecydowane poruszenie tej kwestii przy stole rozmów. I wciąż istnieje szansa na osiągnięcie porozumienia. Ponieważ do 2013 roku żadne płatności do systemu nie zostały przewidziane, najbliższe miesiące stanowią szansę, z której zarówno linie lotnicze, jak i rządy powinny skorzystać.
Napięcia mógłby złagodzić jeszcze jeden wysiłek na rzecz podjęcia międzynarodowego dialogu. Jednak porozumienie nie powinno być mniej ambitne niż propozycja UE. Rozwodniona umowa nie byłaby dobrym rozwiązaniem.



ikona lupy />
Komin i CO2 / ShutterStock