Wprowadzane w bólach greckie programy oszczędnościowe przynoszą efekty. W tym roku – po raz pierwszy od prawie 40 lat – wydatki greckiego rządu będą mniejsze niż jego dochody podatkowe. Ale Atenom wciaz grozi bankructwo z powodu długów odziedziczonych z przeszłości, twardych warunków pomocy ustalonych przez Brukselę i MFW, a także surowej oceny agencji ratingowych.

– W tym roku pierwotne saldo budżetu (czyli różnica miedzy dochodami i wydatkami bez uwzględniania spłaty zobowiązań – red.) będzie dodatnie, nawet jeśli nie dojdziemy do porozumienia z wierzycielami w sprawie redukcji długu. Takiego wyniku nasz kraj nie osiągnął od dziesięcioleci – ogłosił w weekend premier Lukas Papadimos. Grecja w tym roku osiągnie nadwyżkę dochodów fi skalnych nad wydatkami o wartości 1,5 proc. PKB, szacuje MFW. Fundusz uważa, ze saldo byłoby jeszcze lepsze, gdyby Ateny doszły do porozumienia z Unia w sprawie nowego pakietu pomocowego, bo wówczas wydatki państwa zostałyby jeszcze bardziej zredukowane. Zdaniem „Financial Timesa” już w ubiegłym roku Grecja była bliska zrównoważenia finansów publicznych, jedli pominąć koszty obsługi długu. W ten sposób, podkreśla brytyjski dziennik, w latach 2009 – 2011 władze osiągnęły imponujący wynik ograniczając deficyt salda pierwotnego budżetu wart 8 punktów proc. PKB. Cena takiego posunięcia była jednak drastyczna: Grecja właśnie weszła w piaty rok kryzysu, a dochód narodowy kraju łącznie zmniejszył się o prawie jedna szósta.

>>> Czytaj też: Grecja coraz bliżej niekontrolowanego bankructwa. Jak wyglądałby czarny scenariusz?

Wyrównanie wydatków i dochodów stawia Grecję na mocniejszej pozycji w negocjacjach z Bruksela i MFW, bo w razie ogłoszenia niewypłacalności kraj będzie mógł obyć się bez pożyczek zagranicznych – zwraca uwagę Peter Sharik, szef londyńskiego oddziału Royal Bank of Canada. – Unii trudniej będzie tez przekonać nowy rzad desygnowany po kwietniowych wyborach do dalszych ciec, skoro jego głównym celem będzie teraz spłata długu zagranicznego – dodaje. Zdaniem amerykańskiego ekonomisty Nouriela Roubiniego, aby Grecja skutecznie spłacała dług, nadwyżka pierwotna budżetu musi wynieść 5 proc. PKB. A gdyby Ateny ograniczyły szara strefę (oceniana dziś na 27 proc. PKB) do poziomu w Niemczech lub Holandii, wówczas mogłyby samodzielnie spłacić zobowiązania. Nadwyżkę budżetu pierwotnego zdołał także w zeszłym roku wypracować inny kraj, którego obligacje zostały sprowadzone przez agencje ratingowe do poziomu śmieciowego – Portugalia. Dodatnie saldo wyniosło 0,3 proc. PKB, a tym roku powinno urosnąć do 1 proc. To zasługa przede wszystkim drastycznego ograniczenia wydatków państwa.

Reklama

>>> Czytaj też: Grecy wciąż protestują, policja użyła gazu łzawiącego i granatów ogłuszających

Jeszcze w 2010 r. stanowiły one 48,4 proc. PKB, ale w tym roku maja już wynieść 42 proc. PKB. O ile jednak Grecja nie jest w stanie obsługiwać długu, o tyle Lizbona ma na to szanse. Zdaniem Komisji Europejskiej Lizbonie udaje się bowiem dość skutecznie zmniejszać deficyt budżetowy także po uwzględnieniu spłaty odsetek: z 5,8 proc. PKB w zeszłym roku powinien on spaść w tym do 4,5 proc. Włochy już w ubiegłym roku zdołały wypracować nadwyżkę pierwotnego budżetu. Zdaniem agencji Moody’s wyniosła ona 0,9 proc. PKB. Włoski rzad chce stopniowo poprawiać ten wskaźnik, tak aby w 2014 roku wyniósł on 2 proc. PKB. Jesli się to uda, Rzym będzie mógł stopniowo zmniejszać wielkość zaciągniętego długu, który wynosi dziś 119 proc. PKB i w liczbach bezwzględnych jest trzecim największym na świecie (po USA i Japonii).