Dominuje narracja, zgodnie z którą najostrzejsza faza kryzysu minęła. Nastroje odwracają się jednak często o 180 stopni bez bardzo wyraźnego powodu.
Nie ma prawdopodobnie lepszego sposobu na pokazanie siły wiary w ożywienie gospodarcze, niż zestawienie sytuacji Grecji i nastrojów na rynkach finansowych. Grecja, epicentrum kryzysu zadłużeniowego, jest jak wiadomo od dawna na prostej drodze do niewypłacalności. Negocjacje w sprawie redukcji zadłużenia niemal od miesiąca stoją w miejscu, w Atenach nasilają się strajki, trudno nawet wyobrazić sobie rozwiązanie problemu, które byłoby realne i miało trwały charakter. Wprawdzie grecki parlament zatwierdził w niedzielę pakiet reform, ale jak słusznie zauważa Willem Buiter, to tylko przejściowe uspokojenie.
>>> czytaj też: Z Greka Niemca nie zrobisz, czyli jak wejście do euro zabiło Grecję
A mimo to na rynkach finansowych trwa karnawał. Amerykański indeks S&P500 odrobił już wszystkie straty, jakie poniósł od sierpniowo-wrześniowej przeceny. Europejski indeks FTSE Eurofirst 300, skupiający największe firmy Europy, jest na najlepszej drodze do odrobienia tych strat – od wrześniowego dołka zyskał już 20 proc. Rynek obligacji ożył po martwej końcówce 2011 r. – firmy niefinansowe i banki emitują więcej papierów dłużnych. Wzrósł popyt na obligacje skarbowe Włoch i Hiszpanii. Waluty rynków wschodzących miały najlepszy początek roku od dekady.
>>> Polecamy: Grecja już nie zasługuje na pomoc. Kraje AAA chcą, aby ogłosiła niewypłacalność
Jak powiedział ostatnio prezes NBP Marek Belka, rynki finansowe są trochę jak kasyno. Czy zatem ostatnio wpadło po prostu klika lepszych liczb, a po dobrym miesiącu nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków? Czy też pojawiły się jakieś trwałe podstawy do poprawy nastrojów? Opinie są bardzo odmienne, wystarczy spojrzeć np. na różne analizy produkowane przez Peterson Institute for International Economics. Fred Bergsten i Jacob Kirkegaard wskazują, że Europa jest na dobrej drodze do stworzenia silniejszej unii gospodarczo-walutowej, a strefa euro wyjdzie z tego kryzysu wzmocniona.
Peter Boone i Simon Johnson są zaś zdania, że dotychczas podjęte działania ratujące strefę nie powiodą się. Te różne podejścia dość dobrze odzwierciedlają różne interpretacje pojawiające się na rynku. Na razie dominuje interpretacja pozytywna. Ale jak długo?
Aby poznać inne argumenty optymistów i ostrzeżenia pesymistów, czytaj cały artykuł na: