Konsumenci mają małe zaufanie do zamieszczanych w przestrzeni wirtualnej banalnych, tradycyjnych reklam. Z badań przeprowadzonych przez IIBR na zlecenie Interactive Intelligence wynika, że blisko połowa internautów (49 proc.) w ogóle nie akceptuje w sieci działalności marketingowej. Ufa natomiast recenzjom zamieszczanym przez innych użytkowników przede wszystkim na portalach hobbystycznych i społecznościowych. Nie każda tego typu rekomendacja ma taką samą siłę rażenia. – Cieszący się największym zaufaniem tzw. prosumenci dysponują mocą kierowania uwagi innych internautów, która niewiele różni się od siły tradycyjnej perswazji reklamowej – mówi Adrian Monka, analityk rynku internetowego.
Jednak słowo pisane w sieci, jak zauważają specjaliści, powoli traci swoją wagę. Coraz większą popularnością, w miejsce tradycyjnych blogów eksperckich, cieszą się zatem oparte na materiałach filmowych, zawierające wideorecenzje blogi. Rynek na tego typu produkcje znajduje się w fazie szybkiego wzrostu. Wideoblogi są robione coraz bardziej profesjonalnie. Ale dla nowych firm, które chciałyby się zająć zamieszczaniem tego typu opinii, znajdzie się jeszcze miejsce. Jest wiele segmentów rynku, które nie są jeszcze obstawione przez blogerów.

Popyt na treści

Reklama
Według badającej wirtualny rynek firmy IAB internauci najczęściej poszukują w sieci informacji dotyczących telefonów komórkowych, tabletów i akcesoriów do nich, cyfrowych aparatów fotograficznych oraz sprzętu muzycznego. – Recenzje tego typu produktów stanowią nawet ponad połowę wszystkich zamieszczanych w sieci – mówi Paulina Stępień z serwisu Kotlet.tv.
Bardzo szybko rosnącą i nadal niezagospodarowaną przez wideoprezentacje branżą są artykuły pomagające w prowadzeniu gospodarstwa domowego.

Niezbędne inwestycje

Podstawowym narzędziem pracy firmy produkującej wideorecenzje jest komputer wyposażony w program do obróbki filmów w jakości HD (na przykład Adobe Premiere Elements, Avid Pinnacle Studio, CyberLink PowerDirector, Magix Movie Edit, aplikacje z rodziny Nero). Maszyna musi posiadać wysokiej jakości procesor oraz dobrą kartę graficzną.
Konieczna jest także cyfrowa kamera, najlepiej z wyjściem mikrofonowym (za 3 – 5 tys. zł). Filmy można robić w pokoju lub plenerze.
Większe wydatki mogą się wiązać z produkcją filmów omawiających sprzęty AGD. – Dobrze, gdy są nagrywane w miejscu, gdzie najczęściej są używane – mówi zajmujący się produkcją reklam internetowych Kacper Chromicki i dodaje. – Może zatem okazać się konieczne urządzenie kuchni.

Renoma popłaca

Wideorecenzje, jak twierdzą specjaliści, nie mogą trwać dłużej niż trzy minuty. W przypadku sprzętu IT materiał powinien skupiać się na tym, czego odbiorcy oczekują najbardziej: nowych funkcjach wprowadzanych właśnie na rynek urządzeń.
Omawiane sprzęty zwykle wypożyczane są od producentów (o tych najbardziej renomowanych trzeba zabiegać, mniejsi zazwyczaj zgłaszają się sami). Dużą rolę odgrywa renoma serwisu. Jeśli może się on pochwalić sporą liczbą odwiedzin, zamieszczane w blogu relacje oglądane są przez dużą liczbę internautów, wtedy producentom będzie zależeć na kontaktach i chętnie udostępni testowe urządzenia. – Na początku jednak na wypożyczenie artykułu trzeba czekać w kolejce nawet kilka tygodni – mówi Andrzej Fedorowicz prowadzący firmę produkującą wideorecenzje dla portalu Multi-Blog. – Im więcej relacji zamieszcza serwis, tym łatwiej uzyskuje kolejne sprzęty do recenzji – dodaje.

Grunt to autentyczność

W tego typu produkcjach dobrze sprawdza się delikatny product placement, czyli lokowanie artykułów pod dobrze widoczną marką. Twórca filmowego bloga używający sprzętów jednej konkretnej firmy może liczyć na stały kontrakt reklamowy z producentem. – Trzeba jednak uważać, aby zamieszczane w sieci wideorelacje nie miały charakteru nachalnej promocji – mówi Zuzanna Szymańska z firmy doradczej NetAkademia. – Tego typu perswazja może wręcz spowodować odwrotny efekt, co mogłoby skończyć się utratą wiarygodności.

Dochodowe roll-upy

Jeżeli w materiałach nie są używane produkty konkretnej firmy, producenci najczęściej zarabiają na reklamach zamieszczanych przed emisją i po niej (tzw. roll-up). Najpopularniejszą stroną jest udostępniający specjalne miejsce na tego typu produkcje YouTube, który sprzedaje także czas reklamowy. Wielkość opłat na rzecz producenta zależy od serwisu i popularności relacji. Za tysiąc odsłon można liczyć na wynagrodzenie rzędu kilkunastu złotych popularna, dotycząca poszukiwanego na rynku sprzętu w ciągu pół roku może wygenerować od 300 tys. do nawet 1,5 mln wyświetleń).
Dużym i poważnym odbiorcą wideoblogów są także portale hobbystyczne. Wtedy to one płacą producentom filmowych recenzji.