Obserwator Finansowy: Twierdzi Pan, że strefę euro należało ograniczyć do Niemiec, Austrii, Holandii, ewentualnie Francji. Czy do tej grupy państw ona się ograniczy także w przyszłości?
Kazimierz Łaski: Szanse sukcesu strefy euro byłyby większe, gdyby zaczęto jej budowę od krajów, które wcześniej były związane z marką niemiecką. Kiedy przyjechałem do Austrii pod koniec lat 60. ubiegłego wieku marka niemiecka była warta 7 szylingów i nawet, gdy wprowadzano euro obowiązywał ten sam kurs wymiany. Przejście do euro w tych krajach było łatwe, ponieważ już wcześniej starały się nie przekraczać zbliżonego poziomu inflacji. W innych krajach (poza Francją) nie przestrzegano podstawowej zasady, że wewnątrz unii walutowej każdy kraj musi zapewnić wzrost przeciętnej płacy nominalnej równy wzrostowi wydajności pracy plus ustalonemu wspólnie celowi inflacyjnemu. Kiedy tak się dzieje, to w każdym państwie place realne rosną tak jak realna wydajność pracy, zaś poziom inflacji jest wspólny. Tylko pod tymi warunkami wyjściowy poziom konkurencyjności między krajami pozostaje taki sam.
Poziom konkurencyjności zmienił się za bardzo i stąd kryzys?
Tak, dawniej inne kraje broniły się przed ekspansją eksportową Niemiec, która jest znacznie starsza niż euro, okresowo dewaluując swą walutę. Wejście do strefy euro pozbawiło je tego narzędzia. Nie wprowadzono na jego miejsce żadnego innego mechanizmu i stąd dzisiejsze kłopoty.
Dlaczego jednak doprowadzono do unii monetarnej bez unii fiskalnej?
Unia Europejska zawsze była robiona trochę na wyrost. Jeden krok żeby pójść do przodu, pół kroku w tył, żeby nie posunąć się za daleko. I w efekcie mamy eksperyment, którego wcześniej nikt nie próbował: wspólna polityka pieniężna bez wspólnej polityki finansowej.
„Unia monetarna to trochę jak wspólny rachunek bankowy. Jak każdy może brać bez ograniczeń, to frajer ten kto nie bierze”, powiedział Pan obrazowo.
To określenie pochodzi nie ode mnie, ale od młodszego kolegi, bardzo zdolnego profesora w Wiedniu, kiedyś mojego studenta i asystenta, który dostrzegł ten problem już w momencie tworzenia wspólnej europejskiej waluty i przestrzegał przed konsekwencjami.
Trzeba teraz przejść do unii fiskalnej?
Tak, ale, jak Pan wie, nie wystarczy że my dwaj to ustalimy. Tu trzeba decyzji politycznych. I na tej samej zasadzie, jak trochę na wyrost utworzono unię monetarną, można by teraz powiedzieć: zmierzamy do Stanów Zjednoczonych Europy, ale – powiedzmy – dopiero w 2050 roku. Bo na razie nie ma w Europie poczucia wspólnoty chłopa z okolic Białegostoku i chłopa z okolic Lizbony. Na każdym kroku podkreśla się raczej odrębność i suwerenność narodową. Można to zmienić tylko metodą małych kroków np. zwiększyć budżet UE z 1 proc. PKB państw członkowskich do 2 proc., potem do 3 proc. itd. Stany Zjednoczone też nie powstały od razu, potrzebna była nawet wojna domowa.
Pełna treść artykułu: Prof. Łaski: Zróbmy z euro prawdziwą walutę
Prof. Kazimierz Łaski jest ekonomistą , od 1968 r. mieszka w Austrii, pracował najpierw jako profesor uniwersytetu w Linzu, a następnie Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Porównawczych (po marcu 1968 r. wyrzucony z warszawskiej SGPiS, gdzie był profesorem). Uczeń i propagator prof. Michała Kaleckiego.