Premier Bojko Borysow ma w ciągu dnia poinformować o decyzji prezydenta Rosena Plewnelijewa oraz parlament. W czwartek do Moskwy udaje się minister gospodarki, energetyki i turystyki Delian Dobrew, który ma zawiadomić stronę rosyjską.

Jak poinformował Goranow, na terenie przygotowanym w Belene pod budowę siłowni atomowej powstanie elektrownia gazowa.

Środowa decyzja ma położyć kres toczącej się w Bułgarii dyskusji na temat drogiej inwestycji, jak i sporom z Rosją o jej cenę.

Projekt budowy drugiej siłowni atomowej powstał w latach 80. ubiegłego wieku, zamrożono go na początku lat 90. Ponownie reaktywowano go w 2003 r., kiedy Bułgaria, przygotowując się do wejścia do UE, powinna była zamknąć cztery starsze reaktory swojej jedynej elektrowni atomowej w Kozłoduju.

Reklama

W 2008 r. Państwowa Spółka Energetyczna podpisała kontrakt z Atomstrojeksportem na budowę elektrowni oraz dostawę dwóch reaktorów typu WWER trzeciej generacji o łącznej mocy 2 tys. megawatów. Wartość kontraktu wynosiła 3,9 mld euro, jednak znalazły się w nim nieprecyzyjne zapisy dotyczące kosztów budowy. Między innymi, nie uwzględniono wskaźnika inflacji, i ostatecznie cena według strony rosyjskiej wzrosła do 6,3 mld euro. Bułgaria odrzuciła tę cenę, chociaż w projekt zainwestowano już ponad 1 mld euro.

Spory z Rosją toczyły się od połowy 2009 r., kiedy wybory wygrała partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) Borysowa.

Wiceminister Goranow zapewnił w środę, że elektrownia gazowa będzie tańsza od atomowej. Jednak na przykład, według Rumena Owczarowa, byłego ministra energetyki w lewicowych rządach ostatnich lat, właśnie elektrownia gazowa stworzy dodatkową zależność, gdyż Bułgaria otrzymuje ponad 90 proc. potrzebnego jej gazu od Rosji.