Pojawiła się groźba, że ze standardowego leczenia pacjentów onkologicznych – głównie z białaczką i szpiczakiem – może wypaść wiele powszechnie stosowanych substancji. Mogłyby być używane tylko w ramach chemioterapii niestandardowej. A to skomplikowana procedura, wymaga też wypełniania dziesiątek stron wniosków oraz czekania na indywidualne zgody z NFZ na każdy lek, który do tej pory lekarz wypisywał od ręki.
To zamieszanie jest kolejnym z efektów ustawy refundacyjnej. Teraz – aby się ratować przed skutkami własnych przepisów – NFZ wydaje zarządzenia. Doraźne rozwiązania mają dotyczyć konkretnych leków onkologicznych. – To tworzenie protezy do wadliwego prawa – przyznaje jeden z pracowników NFZ.
Zgodnie z nową ustawą leczyć można tylko tymi substancjami, które znalazły się na liście refundacyjnej. Na niej zaś znajdują się tylko te leki, które są zarejestrowane w Polsce, a ich ceny zostały wynegocjowane z producentami. Problem w tym, że wiele dotychczas stosowanych leków sprowadzano z zagranicy i teraz nie mogą być wpisane na listę. I tak koło się zamyka.
Reklama
– A przepisywanie ich w ramach chemii niestandardowej jest kłopotliwe i czasochłonne – mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Liczy, że ministerstwo dotrzyma słowa i będzie na bieżąco rozwiązywać problem, tak by nie ucierpiał żaden chory. – A w onkologii liczy się każdy dzień – dodaje prof. Jędrzejczak.
I choć wczoraj minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapewniał, że nie będzie problemu ze sprowadzeniem leków niezarejestrowanych w Polsce, to eksperci są innego zdania. Wskazują, że na opublikowanej wczoraj liście refundacyjnej znalazła się tylko część ze wspominanych substancji.
Lekarze trzymają za słowo resort i NFZ. I liczą, że nie będzie problemów w kwestii tych leków onkologicznych, z których dostępnością problem pojawił już kilka tygodni temu. Część przestała trafiać na polski rynek, bo producenci mieli kłopoty z produkcją. Ministerstwo zgodziło się na szybkie sprowadzanie przez import docelowy. Tyle że szpitale za leki zapłaciły kilkakrotnie więcej niż do tej pory. Teraz dyrektorzy boją się, że nie otrzymają za nie zwrotu pieniędzy. – Na spotkaniach z przedstawicielami funduszu otrzymaliśmy zapewnienia, że płatności będą uregulowane – mówi wojewódzki konsultant ds. onkologii, doktor Jerzy Tujakowski.
Resort liczy, że publikacja zarządzania i listy będą rozwiązywały problemy na bieżąco. Wczoraj zapewniał, że nie tylko rozwiązał problem z lekami onkologicznymi, lecz także z tymi dla cukrzyków. Bowiem na liście refundacyjnej, która zacznie obowiązywać 1 lipca, pojawią się trzy nowe, dotychczas nierefundowane leki, wśród nich dwa działające analogi insulin. Nie będą refundowane dla wszystkich chorych, a jedynie dla tych pacjentów, którzy mają cukrzycę typu I.
Mimo to ich obecność na wykazach leków ze zniżką jest przełomowa. – Dopłata dla pacjenta do tych leków spadnie trzykrotnie – podkreślał Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia. Trzeci nowy lek jest stosowany w leczeniu jaskry.

Paulina Kieszkowska-Knapik - komentarz prawny

Ministerstwo Zdrowia na bieżąco stara się łagodzić skutki ustawy refundacyjnej, którą samo wprowadziło, bez oceny skutków . Jednym z ważnych błędów jest systemowe powiązanie refundacji tylko z rejestracją leku. Pierwsze efekty były widoczne tuż po wejściu w życie obwieszczenia z listą leków refundowanych. Wtedy zabrakło refundacji dla wielu substancji stosowanych standardowo off-label, czyli poza wskazaniami z rejestracji. W styczniu nastąpiła szybka nowelizacja ustawy, ale nie rozwiązała problemu. Teraz podobna sytuacja pojawia się przy lekach stosowanych w chemioterapii. Pozostaje ratowanie sytuacji przez finansowanie starych leków w trybie dla tych najdroższych i najnowszych leków, tj. chemii niestandardowej, gdzie katalog jest otwarty, ale który wymaga indywidualnej zgody na leczenie każdego z tysięcy pacjentów. To będzie biurokratyczne piekło dla lekarzy i pacjentów.
ikona lupy />
DGP