Większość europejskich indeksów w poniedziałek nie miała problemów ze wzrostem. Podczas sesji nie poznaliśmy przełomowych publikacji makroekonomicznych, ale kiedy najsilniejszymi parkietami na Starym Kontynencie są Madryt i Ateny, można automatycznie założyć, że drożały również inne aktywa postrzegane jako ryzykowne. WIG20 w poniedziałek zyskał na wartości 1,3 proc.

Fundamentalne dane ze strefy euro nie mogą napawać optymizmem, ale trzeba jednocześnie pamiętać, że strumień rozczarowujących wiadomości zalewa inwestorów już od tak dawna, że w tym czasie prawdopodobnie konsensus zdążył się do nich dostosować i obecnie na rynku przeważają pesymiści. Chociaż w długim i średnim terminie mogą mieć oni rację, to w krótkim terminie obserwując bliskie rekordów wartości krótkich pozycji netto na parze walutowej euro-dolar, nie można wykluczyć wystąpienia tzw. zjawiska short squeeze, które może zmusić grających na spadek kursu euro do masowego zamykania stratnych transakcji.

W poniedziałek poznaliśmy indeks bieżącej koniunktury dla strefy euro, który spadł do najniższego poziomu od trzech lat (87,9 pkt, oczekiwano 88,7 pkt., poprzednio 89,9 pkt), co jest kolejnym w ostatnich tygodniach sygnałem sugerującym, że recesja będzie najprawdopodobniej głębsza niż prognozuje większość ekonomistów. Porównywalne do obecnych poziomów tego indeksu w latach 2009 i 2010 r. korespondowały ze spadkiem PKB strefy euro o ok. 1,5 proc. r/r.

W najtrudniejszym położeniu są obecnie peryferyjne gospodarki strefy euro (indeksy w Grecji, Portugalii czy Włoszech w okolicy 80 pkt.), ale Niemcy szybko równają w dół (w lipcu odnotowały najsilniejsze pogorszenie nastrojów od roku). Co szczególnie istotne z punktu widzenia polskiej wymiany handlowej, słabe euro nie przekłada się na wzrost konkurencyjności eksporterów ze strefy euro, którzy w ankiecie wskazują na spadek zamówień eksportowych. Nastroje w branży przemysłowej w strefie euro odpowiadają spadkowi produkcji przemysłowej o kilkanaście procent rok do roku, a dla przypomnienia w tym roku nie odnotowaliśmy jeszcze spadku dynamiki przekraczającego 3 proc. r/r. Perspektywy do pogorszenia koniunktury wydają się więc trudne do zignorowania.

Reklama

We wtorek główne azjatyckie rynki akcji kontynuowały zwyżki, natomiast sesja w Europie rozpoczęła się neutralnie. O ile dane z Japonii mocno rozczarowały (wskaźniki PMI spadł do najniższego poziomu od trzęsienia ziemi z wiosny 2011r.), to już odczyt sprzedaży detalicznej z Niemiec wypadł zdecydowanie powyżej oczekiwań ekonomistów. W czerwcu sprzedaż u naszych zachodnich sąsiadów wzrosła o 2,9 proc. r/r, przy czym ekonomiści prognozowali odczyt na poziomie +0,5 proc. r/r, a jeszcze w maju spadała o ponad 1 proc. Mocny popyt wewnętrzny w Niemczech jest niewątpliwie pochodną dobrej kondycji tamtejszego rynku pracy, bo stopa bezrobocia od kilku miesięcy utrzymuje się w Niemczech poniżej 7 proc.

W dalszej części sesji poznamy dane z rynku pracy w strefie euro (oczekiwany jest wzrost stopy bezrobocia do 11,2 proc.), zmianę cen na rynku nieruchomości w USA (prog. -1,5 proc. r/r, poprzednio: -1,9 proc. r/r) oraz indeks nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych Conference Board.