Nie podczas Euro 2012, ale w czasie Roku Chopinowskiego odwiedziła stolicę rekordowa liczba turystów.

Sukces zapewniła całoroczna oferta - ocenia były prezes Polskiej Izby Turystyki Jan Korsak.

"Rok 2010, znany wszystkim jako Rok Chopinowski, przyniósł Warszawie rekordową liczbę ponad 340 tys. turystów. Natomiast w czerwcu 2012 roku, w czasie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, stolicę odwiedziło znaczniej mniej osób, niż prognozowano"- powiedział kierownik działu obsługi Warszawskiej Informacji Turystycznej Bolesław Nieduszyński.

To efekt skali zjawiska - uważa były prezes Polskiej Izby Turystyki Jan Korsak. "Rok Chopinowski był czasem, który przyciągał szeroką rzeszę turystów przez cały rok. Euro natomiast miało siłę przyciągania tylko pewnej grupy ludzi i w krótkim okresie czasu" - wyjaśnił.

Reklama

Zwrócił uwagę, że podobnie było w Londynie podczas Igrzysk Olimpijskich. "Hotele świeciły pustkami, przybywały tylko osoby ściśle związane z imprezami sportowymi, a reszta omijała Londyn. Podobnie było w przypadku Euro 2012 w Polsce, gdzie większość turystów stanowili kibice" - zauważył Korsak.

Natomiast Rok Chopinowski - zaznaczył - był ofertą całoroczną, zarówno dla miłośników muzyki, jak i zwykłych turystów. "Ludzie przyjeżdżają po to, żeby coś przeżyć, troszeczkę inaczej i w innym miejscu, np. w Warszawie. W tym przypadku chodziło o wszystko, co związane jest z muzyką, przez tych, którzy ją kochają, ale też ludzi, którzy chcą poznać Polskę od tej strony jako kraj Chopina" - mówił.

Jego zdaniem znane postaci przyciągają turystów do konkretnych miejsc, a miasto jeśli tylko ma związek z wybitnymi postaciami, powinno tę szansę wykorzystywać. "Poszerza to możliwości pobytu turystów, którzy nie tylko zwiedzają i wykorzystują ofertę kulturalną miasta, ale też korzystają z innych usług, hoteli, restauracji, transportu, robią zakupy" - wyliczał.

ikona lupy />
Kibic Niemiec / Bloomberg / GUIDO KRZIKOWSKI