Firma w internecie? Tylko po co? Takie pytanie zadaje każdy doradza marketingu internetowego firmom – małym czy dużym – które planują obecność w sieci. Czy po to by pozyskać nowych klientów, jak dzieje się w najczęściej? Czy po to, by prowadzić w ten sposób sprzedaż? A może – by budować świadomość marki, lojalność klientów lub ulepszać swoje produkty dzięki ich opiniom?
– Odpowiedzi na te pytania są kluczowe, żeby skutecznie wykorzystać narzędzia marketingowe w internecie, których jest bardzo dużo. Powinny one być dostosowane do jasno sprecyzowanych celów, jakie chcemy osiągnąć - podkreśla Piotr Krawiec, dyrektor zarządzający agencji Praktycy.com, zajmującej się marketingiem internetowym.

Po co to robimy

Jak wynika z najnowszych danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej ponad połowa Polaków korzysta z sieci, a ponad 3,1 mln robi to za na urządzeniach mobilnych, najczęściej smartfonach i tabletach. To ogromne audytorium, którego nie można lekceważyć, a jednak – jak wynika z badań Google’a – zaledwie 50 proc. przedsiębiorstw ma swoją stronę internetową.
Reklama
Badania pokazują, że przedsiębiorcy nie widzą zalet wejścia do internetu, poza kosztami jakimi są choćby zbudowanie strony (od kilkudziesięciu do ok. 1 tys. zł). Tymczasem powinni to traktować jako inwestycję, bo obecność w internecie może przekładać się na sprzedaż.
Specjaliści od marketingu powiedzieliby w tym momencie, że należy mieć strategię obecności w sieci, czyli określony sposób dotarcia do celu, jaki wyznaczy sobie firma. Gdy jest nim więc pozyskanie klientów taką strategią może być umiejętny marketing w wyszukiwarkach Google czy Netsprint. Polega on na opłaceniu dobranych odpowiednio słów kluczowych, dzięki czemu po wpisaniu ich przez klienta w wyszukiwarkę, na pierwszym miejscu wyświetli mu się nasza strona. To ważne, bo większość internautów nie zagląda na kolejne strony wyników wyszukiwania.
Na taką strategię zdecydować może się zarówno szkoła nauki jazdy, fryzjer, firma świadczącą usługi sprzątające, restauracja, czy biuro architektoniczne. Rodzaj działalności determinuje jednak koszty. – Każda kampania reklamowa AdWords jest inna, a dla reklamodawcy najważniejsze jest określenie celu, który chce osiągnąć. Czy klient wchodząc na reklamową stronę ma zapoznać się z ofertą? Czy od razu dokonać zakupu? A może wypełnić formularz i zostawić swoje namiary? Każda kampania reklamowa powinna być rozpatrywana w kontekście zwrotu z inwestycji. Na przykład jeden reklamodawca jest w stanie wydać 1000 zł by pozyskać klienta, który następnie wyda u niego 5000 zł, dla innego reklamodawcy, kwota 100 zł za pozyskanie jednego klienta może być zbyt wysoka – przypomina Piotr Zalewski z Google’a Polska. Ważne, że marketing w wyszukiwarkach pozwala firmie na stałą kontrolę kosztów i dobór słów kluczowych. Można nawet określić o jakiej godzinie będą się wyświetlać reklamy oraz określić ich zasięg geograficzny.
Zalewski przypomina, że CTR (procent kliknięć w reklamę), średnie CPC (średnia stawka za kliknięcie) czy szacunkowa liczba wyszukiwań są inne dla każdej branży i zależą od bardzo wielu zmiennych, co więcej bardzo różnie można przygotować daną kampanię reklamową.
Jeśli więc prowadzimy restaurację stawka za jedno kliknięcie wynosić może kilkadziesiąt groszy. W przypadku branży finansowej – na przykład gdy ktoś prowadzi placówkę banku lub sprzedaje usługi ubezpieczeniowe i chciałby pozycjonować swoją firmę na przykład tylko w konkretnym mieście – koszt słowa wynosić może już 10 – 15 zł.
Na podobnej zasadzie rozliczać można w sieci reklamę wideo. Taka kampania wymaga jednak pomysłu na film reklamowy (jeden lub więcej), które będą przedstawiać firm, jej ofertę, czy przewagi nad konkurencją.

Zaistnieć w społeczności

Jako formę promocji można też wybrać zakupy grupowe. Serwisy takie jak Groupon czy Gruper zapewnią dotarcie z naszą ofertą do milionów internautów szukających w sieci okazji. To jednak kosztuje. Usługa musi być przeceniona, bo takie sprzedają zakupy grupowe (rabaty sięgają nawet 60 proc.), a serwisowi trzeba oddać nawet połowę ceny.
Marketing w wyszukiwarkach pozwala na dokładną kontrolę budżetu i dobre wypozycjonowanie firmy w sieci, jednak nie jest jedynym dostępnym narzędziem. Innym są media społecznościowe, w których internauci, a więc potencjalni klienci, spędzają sporo czasu dzieląc się opiniami. Firma musi zdecydować, czy obecność na przykład na Facebooku ma pomóc jej pozyskać kolejnych klientów i promować wśród nich wizerunek, czy też podniesie sobie poprzeczkę wyżej i spróbuje wykorzystać zalety serwisów społecznościowych – bezpośredni kontakt z klientem – by na przykład budować ich lojalność lub zbierać informacje w celu ulepszania produktów.
Obecność w serwisach społecznościowych to jednak także dodatkowe wyzwania. – Posiadanie profilu pozwala informować klienta, ale należy pamiętać, że może on komunikować się z nami. Media społecznościowe to dialog. A to, co mówią klienci, nie zawsze musi być korzystne dla marki. Zawsze może się pojawić kryzys – dodaje Piotr Krawiec.
Mogą pojawić się skargi, nieprzychylne opinie, na które trzeba zareagować. Najlepiej konkretnie i z otwartością. Specjalistę, który zaopiekuje się naszym profilem, znaleźć można już od około 1 tys. – 1,5 tys. zł miesięcznie.

Szybka informacja

Decyzje o sposobie promocji determinuje rodzaj działalności. Może się okazać, że sprzedaż nakręcać można nie przez internet, ale też z wykorzystaniem innych technologii. Pewien właściciel osiedlowej pizzerii kupił za kilkaset złotych program, w którym stworzył bazę danych swoich klientów i ich telefonami komórkowymi. System daje też możliwość wysyłania masowo smsów. – Codziennie między godziną 16 a 18, gdy większość moich klientów wraca z pracy do domu, ja wysyłam im w sumie 1000 SMSów z informacją o promocji. Odbierają takiego smsa stojąc w korku, więc dzwonią by zamówić pizzę – opowiada. – W żaden inny sposób nie zarobiłbym więcej – dodaje.