Japońska zdobycz kolonialna

Wyspy Senkaku ( po chińsku Diaoyu) leżą około 170 km na wschód od Tajwanu i 160 km na północ od wysp Yaeyama należących do japońskiej prefektury Okinawa. Łączna powierzchnia wszystkich 5 wysp sięga zaledwie 5,49 km kw., z czego największa wyspa Uotsuri-jima zajmuje 4,32 km kw.

Wyspami zapewne nie zainteresowałby się żaden kraj, gdyby pod koniec lat 60-tych XX wieku nie pojawiły się pierwsze informacje o bogatych złożach ropy naftowej w pobliżu archipelagu.

Jak wynika z ostatnich badań, znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie wysp Senkaku podmorskie złoża mogą kryć w sobie około 20 mln baryłek ropy naftowej oraz 17 mln m sześć. gazu ziemnego. Atrakcyjność wysp zwiększają także bogate łowiska rybne otaczające archipelag.

Reklama

W 1885 roku, na fali japońskiego kolonializmu, Japonia dokonała rekonesansu rzekomo niczyich wysp. W 1985 r. wyspy zostały włączone do terytorium Japonii. Tymczasem Chiny twierdzą, że na mapach Państwa Środka pojawiały się już na początku XVI wieku. Po II wojnie światowej Senkaku trafiły w ręce Amerykanów i dopiero w 1972 roku zostały zwrócone Japonii. Teraz oprócz Chin, pretensje do nich rości sobie także Tajwan.

Zaostrzenie sporu terytorialnego wywołała decyzja rządu Japonii z początku września o wykupieniu od prywatnego japońskiego właściciela wysp za około 16,2 mln dolarów.

Chińskie dziedzictwo

W odpowiedzi na działania japońskiego rządu chińskie władze opublikowały we wtorek białą księgę na temat wysp Diaoyu. Pekin skrytykował Tokio za upaństwowienie wysp, co poważnie wpływa na pogorszenie dwustronnych relacji.

"To rażąco narusza suwerenność terytorialną Chin i depcze fakty historyczne oraz znajomość prawa międzynarodowego. Decyzja Tokio jest niezgodna z porozumieniem i konsensusem osiągniętym między starszym pokoleniem przywódców obu krajów " - napisano w dokumencie cytowanym przez PAP.

Kiedy Japonia i Chiny ustanowiły stosunki dyplomatyczne w 1972 roku, ówcześni przywódcy obu krajów, "działający w szerzej pojętym interesie chińsko-japońskich stosunków, osiągnęli znaczące porozumienie i konsensus w sprawie rozwiązania kwestii wysp Diaoyu w późniejszym terminie" - napisano.

Według publikacji chociaż dynastia Qing (dynastia mandżurska, ostatnia dynastia w Chinach, panująca w latach 1644-1911/12) scedowała Tajwan i wyspy Diaoyu na rzecz Japonii w następstwie porażki w wojnie chińsko-japońskiej, to "okupacja wysp przez Japonię" podczas wojny w 1895 r. była "nielegalna i jest nieważna".

"Po II wojnie światowej wyspy Diaoyu zostały zwrócone Chinom zgodnie z takimi międzynarodowymi dokumentami jak Deklaracja Kairska (z 1943 r.) czy Proklamacja Poczdamska (1945 r.)" - napisano w białej księdze. "Bez względu na to, jakie jednostronne kroki Japonia podejmie wobec wysp Diaoyu, nie zmieni to faktu, że należą one do Chin" - podkreślono.

Najpoważniejszy kryzys od 7 lat

Spór o małe wysepki wywołał najpoważniejszy kryzys w relacjach dyplomatycznych między Chinami i Japonią od 2005 roku. Sytuacja jest bardzo poważna, bo wzajemne stosunki handlowe między dwoma największymi gospodarkami Azji są warte aż 345 mld dol.

Gwałtowne antyjapońskie protesty, które wybuchły w Chinach po decyzji Japonii o wykupieniu wysp, mocno odbiły się szczególnie na sytuacji producentów w obu krajach. Na skutek zamieszek produkcję wstrzymały największe koncerny samochodowe z Toyotą, Hondą, Nissanem i Mazda na czele, a także firmy elektroniczne Canon i Panasonic.

Chińczycy namawiają też do bojkotu japońskich towarów, a to może poważnie ugodzić w zyski gigantów z Kraju Kwitnącej Wiśni. "Ewidentnie widać, że japońskie firmy bezpośrednio padają ofiarą protestów. Japońscy producenci mogą rozważać przeniesienie produkcji do Tajlandii lub innych państw, które chętniej przywitają japońskie inwestycje" - mówił w rozmowie z BBC Shaun Rein z China Market Research Group. W jego ocenie takie decyzje mogą mieć negatywny wpływ na wzrost gospodarczy Chin, który i tak już słabnie na skutek globalnego spowolnienia gospodarczego.

Według sondażu przeprowadzonego przez agencję Reuters około 41 proc. japońskich firm uważa, że spór o wyspy będzie miał wpływ na ich dalsze plany biznesowe, a niektóre już biorą pod uwagę całkowite wycofanie się z Chin.

Pretekst do konfrontacji Chin z Ameryką

David Pilling, publicysta Financial Times, twierdzi, że Pekinowi na rękę jest podtrzymywanie historycznych waśni. „Legitymacja partii komunistycznej wynika po części z roli, jaką odegrała w walce z japońskimi najeźdźcami. Pekin postrzega również Japonię jako wskaźnik potęgi Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku. Bezludne wyspy Senkaku mogą stać się elementem szerszej strategicznej konfrontacji między rosnącymi w siłę Chinami a Ameryką” – twierdzi Pilling.

Jego zdaniem, jedynym długofalowym rozwiązaniem byłaby azjatycka wspólnota na wzór Unii Europejskiej, która instytucjonalnie powiązałaby dawnych wrogów.

„Szanse, aby taki projekt mógł zostać uruchomiony w nadchodzących latach, a nawet dekadach, są jednak równe zeru. Opuściwszy Azję 150 lat temu, Japonia przekonuje się, że nie ma łatwej drogi powrotu.”

ikona lupy />
Wyspy Senkaku, zdjęcie lotnicze / Bloomberg
ikona lupy />
Antyjapoński protesty w Chinach - 18 września 2012 r. / Bloomberg / Nelson Ching