W sierpniu w całym kraju było tylko osiem ofert pracy dla PR-owców. Nie tylko oni nie są potrzebni. Brakuje także etatów dla ekonomistów i prawników wszelkich specjalizacji. Uczelnie kształcą ich po prostu za dużo. Na drugim biegunie są inżynierowie, z niemal wszystkich branży, ale najlepiej związanych z energetyką, w tym jądrową, wiatrową i inną odnawialną, architekci i matematycy. Dla nich zatrudnienie będzie przez wiele lat. Kto może, niech zmienia specjalizację. Bo w najbliższych miesiącach o pracę będzie bardzo trudno.
Już w sierpniu stopa bezrobocia sięgnęła 12,4 proc. Bez pracy jest 1,965 mln osób. Przez miesiąc ich liczba zwiększyła się o 11,5 tys. – wynika z danych GUS. Niewiele mniej, bo tylko o 1,5 tys. pracowników, zwolniły w sierpniu przedsiębiorstwa. Część z nich zasili szeregi bezrobotnych w kolejnych miesiącach.
W konsekwencji na początku przyszłego roku 14 proc. Polaków może być bez pracy. W czołówce sektorów pozbywających się ludzi jest budowlanka, i to zarówno jej część stawiająca domy i mieszkania, jak i specjalizująca się infrastrukturze. Ograniczenie dostępu gospodarstw domowych do kredytów wywołało spadek popytu na mieszkania. Natomiast kończenie inwestycji po Euro 2012 powoduje, że coraz mniej osób potrzebnych jest przy budowie dróg, mostów i wiaduktów.
Eksperci nie pozostawiają złudzeń. W związku ze spadkiem popytu na te usługi pracę może stracić ok. 50 tys. budowlańców. – Jeszcze tego nie widać, ale wraz z popytem na mieszkania spadnie popyt na produkty związane z wykończeniem wnętrz, w tym na ceramikę, a także sprzęt RTV/AGD oraz na meble, choć akurat ta ostatnia branża już boryka się z problemem spadku zamówień – mówi Krzysztof Inglot z Work Service. Uważa, że również w firmach z tych branż zobaczymy zwolnienia. Z meblarskiej od początku roku odeszło 3 tys. osób, to na razie ok. 2,5 proc. zatrudnionych.
Reklama
Polacy, których dochody rosną coraz wolniej, masowo robią zakupy w sklepach wielkopowierzchniowych, gdzie kupują wszystko – od żywności, po ubrania, kosmetyki i środki czystości, opony i płyny do aut, na RTV/AGD kończąc. W konsekwencji wykańcza to sklepy wyspecjalizowane. – Jeśli w Polsce popyt na samochody będzie nadal spadał i nałoży się na niego spadek zamówień zagranicznych, to zwolnienia zobaczymy w całej branży motoryzacyjnej i okołomotoryzacyjnej – prognozuje Krzysztof Inglot.
W opinii ekspertów zagrożone są także osoby zatrudnione przy produkcji komputerów, wyrobów elektrycznych i optycznych, maszyn i urządzeń, czyli z segmentów rynków, które podobnie jak samochodowy, RTV/AGD, meblarski, w dużej części zależą od popytu zagranicznego. Bo spowolnienie w strefie euro powoduje, że jej mieszkańcy, podobnie jak Polacy ograniczają zakupy dóbr nie pierwszej potrzeby.