Opisany w czwartek przez DGP problem inwigilowania organizacji antyłupkowych nie jest odosobnionym przypadkiem. By uciszyć niewygodne inicjatywy, rządy sięgają po pomoc służb specjalnych. Koncerny albo same zbierają informacje, albo współpracują z państwem w tym zakresie.
Polskim przykładem inwigilowania ekologów jest walka z protestującymi przeciw budowie drogi w rejonie doliny Rospudy. Jak pisał w 2007 roku Dziennik, w akcję zaangażowana była policja. Komendant główny polecił rejestrować i rozpracowywać ekologów na terenie całego kraju. Zgodnie z rozkazem pod lupą znaleźli się działacze i organizacje „zagrażający rządowemu programowi obwodnicy”. Precyzowało to pismo z sygnaturą WK-II-146/2006, które dotarło do 16 komend wojewódzkich i Komendy Stołecznej. Podpisał się pod nim szef policji Konrad Kornatowski. Funkcjonariusze mieli rejestrować ekologów w policyjnych bazach danych.
Wcześniej spacyfikowano protest przeciwko budowie autostrady A4 przez środek Parku Krajobrazowego na Górze Świętej Anny. Ekolodzy przykuli się łańcuchami do rusztowań i dźwigów. Założyli obóz na drzewach przeznaczonych do wycięcia. Zablokowali też drogę dojazdową do fragmentu budowy. Ich obecność zignorowano. Ścinano drzewa wraz z przykutymi do nich ludźmi. Zburzono też budynek zajęty przez zielonych, choć na jego dachu siedzieli ludzie. Policja nie reagowała na zachowania robotników, które zagrażały życiu ludzi.
Przed upadkiem komunizmu swój udział w pacyfikowaniu protestów lokalnej ludności miała również SB, która zabezpieczała budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu. Po awarii w Czarnobylu w 1986 r. mieszkańcy nie chcieli u siebie elektrowni. Doszło do protestów, blokowania dróg dojazdowych na budowę, co skutecznie ją paraliżowało. Wstrzymał ją dopiero w 1989 r. rząd Tadeusza Mazowieckiego.
Reklama
Jednak Polska nie jest odosobnionym przypadkiem kraju, gdzie ekolodzy są inwigilowani i poddawani naciskom. Niepokojące sygnały napływają z Ukrainy. Przedstawiciele organizacji ekologicznych z tego kraju mówią o wywieraniu presji na mieszkańców regionów, gdzie wykryto złoża gazu łupkowego. Jak twierdzi Jelena Krawczenko, szefowa organizacji „Ekologia-Prawo-Człowiek”, lokalne władze w regionie karpackim w ramach zamkniętych dla dziennikarzy i ekologów konsultacji społecznych naciskają na mieszkańców, by wyrazili zgodę na eksploatację łupków.
Od nacisków na przeciwników łupków wolne nie są nawet USA. Jak pisał niedawno dziennik „Washington Post”, na celownik FBI trafiają przeciwnicy szczelinowania hydraulicznego stosowanego przy wydobyciu. Gazeta opisuje przypadek przesłuchiwania przez FBI kadry akademickiej na Uniwersytecie w północnym Teksasie w związku z antyłupkową aktywnością jej studentów.
USA to osobny przypadek. Tam radykalni ekolodzy w świetle prawa uznawani są za terrorystów.