Jaki wpływ na realizację kontraktów w energetyce będzie miała fatalna kondycja branży budowlanej? Duża część takich firm chce stawiać nowe elektrownie.
Kontrakty na budowę nowych elektrowni to duża szansa dla polskich firm budowlanych. Połączenie sił firm lokalnych z zagranicznymi dostawcami o stabilnej kondycji finansowej, którzy jednocześnie są dostawcami technologii, może stanowić dużą szansę dla lokalnych firm budowlanych. Problemem energetyki mogą okazać się przetargi wygrane przez konsorcja opierające się na referencjach podwykonawców.
Taka sytuacja ma miejsce w Elektrowni Opole, którą rozbudowywać chce PGE. Nikt z trójki konsorcjantów – Polimex-Mostostal, Mostostal Warszawa i Rafako – nigdy nie zbudował samodzielnie dużego bloku o mocy 1000 MW.
Realizacja projektów budowy bloków energetycznych jest naprawdę trudna. Przede wszystkim potrzebny jest know-how o tym, w jaki sposób zarządzać taką inwestycją. Jako kraj mamy świetnych menedżerów, inżynierów, spawaczy, ale inwestycji porównywalnych np. do Opola nie było wiele, a te zrealizowane w ostatnich latach borykały się z problemami realizacyjnymi.
Reklama
A czy Elektrownia Północ ma w ogóle szansę powstać?
Startujemy tu w konsorcjum z Siemensem. Naszym celem jest zwycięstwo. Doosan Power Systems dostarcza kocioł i urządzenia towarzyszące, turbinę z automatyką dostarczy Siemens. W konsorcjum jest jeszcze Hochtief, którego zadaniem będzie realizacja części konstrukcyjno-budowlanej projektu.
Zdaniem branży energetycznej część winy za opóźnienia w przetargach na budowę nowych elektrowni ponosi złe prawo zamówień publicznych. Doosan walczy o kontrakt zarówno dla strony publicznej, rywalizując o budowę bloku dla PGE w Turowie, jak i prywatnej, starając się o zamówienie od Jana Kulczyka. Jakie różnice widzi pan w obu postępowaniach?
Założenie dla ustawy, czyli ochrona publicznych pieniędzy, jest słuszne, ale narzędzia nieefektywne. Efekt jest taki, że w państwowych przetargach często wygrywa najtańszy, a nie najlepszy oferent.
Dlaczego?
Ostatnie przesunięcia terminów na składanie finalnych ofert na budowę bloku w Turowie to efekt trudnych warunków, jakie zamawiającemu narzuca ustawa. Ale ten nie może zbyt wiele zrobić, bo przepisy wiążą mu ręce, więc najczęściej przerzuca ryzyko na wykonawców. Problem polega na tym, że tego typu działanie wpływa z kolei na koszty oferty i zagrożenie wypłaty wysokich kar finansowych. Dlatego część koncernów energetycznych woli być na polskim rynku jedynie poddostawcami głównych wykonawców i nie brać na siebie takiej odpowiedzialności.
Z prywatną firmą można sobie pozwolić na więcej?
Z partnerem spoza sektora publicznego znacznie łatwiej rozmawiać – można mu powiedzieć, że zaproponowane rozwiązanie techniczne nie jest prawidłowe albo będzie zbyt drogie i z powodzeniem można je zastąpić innym bez uszczerbku dla projektu. On słucha i uznaje te argumenty lub nie, ale przynajmniej ma możliwość komunikacji z doświadczonym partnerem. W zamówieniach prowadzonych pod rygorem ustawy takiej komunikacji pomiędzy zamawiającym a dostawcą technologii brakuje, bo blokuje ją prawo. Istnieje procedura negocjacji, ale ona ogranicza się głównie do oferowania rozwiązań i czekania na pisemną odpowiedź zamawiającego. Nie ma otwartej dyskusji. To ogromny błąd i utrudnienie.
Doosan jest zainteresowany uczestnictwem w programie jądrowym PGE?
Mamy wysokie kwalifikacje w budowie części ciśnieniowej reaktorów jądrowych oraz serwisujemy dużą część sektora jądrowego w Wielkiej Brytanii. Widzimy dla siebie miejsce w tym programie.
Jako jeden z uczestników przetargu?
Jeśli okaże się, że będziemy mogli dopasować nasze produkty i rozwiązania do poszukiwanych przez PGE, będziemy startować. Jesteśmy w stanie zbudować konsorcjum na potrzeby tej inwestycji albo brać udział jedynie jako podwykonawcy innego partnera. W Wielkiej Brytanii na przykład współpracujemy z EDF, operatorem elektrowni jądrowych. Doosan jako dostawca technologii uczestniczy jeszcze w kilku przetargach na budowę bloków gazowych, m.in. w Gorzowie, Katowicach i Bydgoszczy. Bierzemy również udział w budowie spalarni odpadów komunalnych.
Budowa nowych elektrowni to ze względu na wiek i stan polskiej elektroenergetyki być albo nie być dla gospodarki. Tymczasem Doosan nie jest w Polsce znany.
Jesteśmy obecni w Polsce od 20 lat, ale do tej pory skupialiśmy się na działalności serwisowej. W Polsce zatrudniamy blisko 400 pracowników. Teraz chcemy zdobywać również duże kontrakty, bo jesteśmy je w stanie realizować jako generalny wykonawca w formule „pod klucz”, ale także jako partner w szerszych konsorcjach czy dostarczyciel technologii. Koncern może się pochwalić ogromnymi tradycjami. Babcock i Skoda Power, które kilka lat temu po przejęciu przez Doosan Heavy Industries utworzyły Doosan Power Systems, konstruują urządzenia dla energetyki od XIX w. Doosan nie musi się podpierać referencjami poddostawców, nasze projekty zrealizowane na pięciu kontynentach mówią same za siebie.
Podołacie budowie dużych elektrowni?
Nie ukrywam, że starannie wybieramy rzeczy, o które walczymy. Jakiś czas temu świadomie zrezygnowaliśmy z udziału w projekcie w Jaworznie, bo nie było pewności, że w ówczesnym otoczeniu będziemy w stanie go zrealizować. Nie rzucamy się na wszystko, licząc, że jakoś to będzie. Budujemy zaufanie, starannie wybierając partnerów i kontrakty, o które walczymy. Oprócz Elektrowni Północ naszym priorytetem jest także Turów. W tym przetargu występujemy samodzielnie jako wykonawca „pod klucz”. Mamy dla tego projektu wszystkie urządzenia sprawdzone i z referencjami. Realizację związaną z technologią jesteśmy w stanie przeprowadzić wewnątrz grupy. Część ryzyka jest więc ograniczona, co ma nie tylko wpływ na spójność i ogólną wydajność zaproponowanych rozwiązań, lecz także końcową cenę.
Co jest waszym największym atutem?
Przede wszystkim odpowiedzialność i rzetelność – wszystkie realizowane przez nas projekty oddajemy w terminie, nie mamy opóźnień, nie mówiąc już o zerwanych kontraktach. Z tego powodu nie ciążą na nas żadne kary ani nie ma nawet potencjalnej możliwości ich nałożenia przez inwestorów. A łącznie w kotłach i turbinach wybudowaliśmy na całym świecie ponad 200 GW mocy.
ikona lupy />
Złe prawo zamówień blokuje dobre inwestycje – ocenia Mariusz Marciniak materiały prasowe / DGP