Wg najnowszych sondaży skrajnie prawicowa Złota Jutrzenka, która po niedawnych wyborach weszła do greckiego parlamentu, wysunęła się na trzecie miejsce, po Nowej Demokracji i Koalicji Radykalnej Lewicy (SYRIZA). Radykalna lewica twierdzi jednak, że potrafi sobie z tym zagrożeniem poradzić.
"To prawda, że w sondażach neofaszystowska Złota Jutrzenka zajmuje trzecie miejsce, ale tak naprawdę to jest bez znaczenia, bo właśnie między innymi dlatego tak dużo młodych osób coraz bardziej zwraca się w stronę radykalnej lewicy. Nasza siła rośnie" - powiedział PAP Petros Konstantinu, radny miasta Aten z ramienia ultralewicowej koalicji ANTARSYA.
W gabinecie Konstantinu na ostatnim piętrze należącej do urzędu miasta sfatygowanej kamienicy w centrum Aten trwają przygotowania do mającego się odbyć w niedzielę ogólnonarodowego Festiwalu Ruchu Zjednoczonego Przeciwko Rasizmowi i Faszystowskiemu Zagrożeniu.
Festiwal ma być odpowiedzią lewicowych partii zjednoczonych pod parasolem ANTARSYA (Front Antykapitalistycznej Lewicy) oraz współpracujących z nimi związków imigrantów na nasilające się ataki członków Złotej Jutrzenki na mieszkających w Grecji Azjatów i Afrykanów.
W czasie jednego z takich incydentów około 60-70 mężczyzn i kobiet, ubranych w charakterystyczne dla członków Złotej Jutrzenki czarne koszule, doszczętnie zniszczyło siedzibę Centrum Społeczności Tanzańskiej znajdującą się w opanowanej przez skrajną prawicę dzielnicy Ajos Panteleimon.
Kilka dni później grupa zmotoryzowanych anarchistów, która znalazła się w tym samym miejscu, rozdając ulotki wzywające mieszkańców do niepopierania Złotej Jutrzenki, została zaatakowana przez członków partii, a następnie zatrzymana przez ateńską policję za zakłócanie porządku.
Policja dotkliwie ich potem pobiła i zagroziła, że udostępni ich nazwiska i adresy bojówkarzom Złotej Jutrzenki - wynika z wywiadów, które przeprowadziła z anarchistami brytyjska gazeta "Guardian".
Prawnicy pobitych młodych ludzi twierdzą, że są w posiadaniu wystarczająco wielu dowodów, by sprawa trafiła do sądu. Według danych opublikowanych po czerwcowych wyborach, około 50 proc. funkcjonariuszy greckiej policji głosowało na Złotą Jutrzenkę.
"Zrobimy z wami to samo, co zrobiliśmy z waszymi dziadkami" - zacytował reporterce "Guardiana" wypowiedź jednego z policjantów pobity anarchista.
Do tragicznej powojennej historii Grecji nawiązał też w rozmowie z PAP Statis Anestis, zastępca sekretarza generalnego Powszechnej Konfederacji Robotników Grecji (GSEE).
"Sytuacja w kraju jest dramatyczna. Wielu porządnych ludzi nie ma co jeść. Jeśli rząd nie zmieni swojej polityki i wprowadzi następne cięcia wynagrodzeń i emerytur, dojdzie do katastrofy, konfliktu klasowego i zamieszek. Skrajnie radykalne partie, zarówno na prawicy, jak i na lewicy, są coraz silniejsze i sytuacja może się wymknąć spod kontroli. My w Grecji ciągle jeszcze pamiętamy, co stało się tu po wojnie i ile ludzie przecierpieli; nie chcielibyśmy, żeby sytuacja się powtórzyła" - powiedział Anestis.
Ponieważ GSEE razem z Najwyższą Organizacją Związkową Pracowników Państwowych (ADEDY) właśnie ogłosiły, że 18 października, w dniu, kiedy w Brukseli zacznie się szczyt Unii Europejskiej, w Grecji odbędzie się 24-godzinny strajk generalny, do pokoju Anestisa w czasie rozmowy raz po raz wchodzą ludzie, żeby pokazać mu projekty plakatów i ulotek nawołujących do strajku i protestów przeciwko cięciom budżetowym planowanym przez rząd.
Oba związki są także w kontakcie ze związkami zawodowymi w Hiszpanii, Portugali, Włoszech i Francji, próbując zorganizować wraz z nimi wspólny protest, który, jeśli rozmowy się powiodą, odbyłby się najpewniej w listopadzie.
"To przestał być tylko problem Grecji" - tłumaczy Anestis. "Oni (tzn. Unia Europejska) niszczą wszystko, co klasa robotnicza osiągnęła w ciągu ostatnich 100 lat. Musimy się temu przeciwstawić" - mówi.
Na pytanie, czy uważa, że grecka policja stała się w ciągu ostatnich kilku miesięcy bardziej agresywna, odpowiada: "Tak, rząd jest w tej chwili w trudnej sytuacji, ponieważ wprowadza program oszczędnościowy, któremu wszyscy są przeciwni. Dlatego są zmuszeni użyć siły, żeby kontrolować społeczeństwo. To jest ta sama walka, co zawsze, walka związków zawodowych o prawa klasy robotniczej, to jest wojna".
Lukas, członek Prądu Nowej Lewicy, jednej z partii wchodzącej w skład koalicji ANTARSYA, także uważa, że grecka policja coraz częściej interweniuje w nieodpowiedni sposób.
"Wcześniej zdarzały się incydenty, to prawda, ale teraz wygląda na to, że już im nie zależy na udawaniu. Wygląda na to, że dostali carte blanche, aby robić z nami, co chcą" - powiedział Lukas PAP, jednocześnie przyznając, że sam należy do specjalnej grupy, której celem jest obrona demonstrantów przed jakąkolwiek fizyczną ingerencją ze strony policji.
"Nauczyliśmy się chodzić na demonstracje z maskami przeciwgazowymi i pałkami owiniętymi we flagi. Przedtem policjanci mogli z nami zrobić, co chcieli, przegonić na cztery wiatry. Teraz już nie. To, że jesteśmy w stanie im się przeciwstawić, ma duże znaczenie psychologiczne. Ludzie nie uciekają z placu, kiedy tylko usłyszą, że policja się ruszyła, bo wiedzą, że między nimi a policjantami stoimy my. Ale my w naszej grupie mamy filozofię odsłoniętej twarzy. Nie kryjemy się za kominiarką czy maską bo uważamy, że tak nie zachowują się prawdziwi komuniści" - tłumaczy Lukas.
Zapytany, czy zdarza mu się odwiedzać dzielnice Aten "zajęte" przez Złotą Jutrzenkę, kiwa głową: "Jeszcze czasem tam chodzę, ale tylko niektórymi ulicami i zawsze jestem bardzo ostrożny. Coraz bardziej jednak staram się tych miejsc unikać".