Od lat modelowym przykładem na odnalezienie się po zakończeniu przygody ze sportem jest Pele. W dniu, w którym oficjalnie brał rozbrat z futbolem, powiedział: "W jakimś sensie dziś umarłem, ale i narodziłem się na nowo. Mam nadzieję, że prawdziwa kariera dopiero przede mną".

To było w 1977 roku i do dziś "Król Futbolu" nie pozwala o sobie zapomnieć i jest aktywnym uczestnikiem życia społecznego czy politycznego. Przez lata trzykrotny mistrz świata (1958, 1962, 1970) był twarzą kilku globalnych marek. Reklamował wiele różnych produktów, od napojów chłodzących po pigułki na potencję oraz m.in. brazylijską giełdę. Niedawno jedno z branżowych pism oszacowało jego roczne dochody z tego tytułu na ok. 18 mln dolarów.

W 1995 roku został ministrem sportu, a stanowisko to zajmował przez trzy lata. Dziś 72-latek jest honorowym ambasadorem najbliższego mundialu, który odbędzie się w jego ojczyźnie, oraz Ambasadorem Dobrej Woli UNESCO.

W tym roku otworzył nawet, wzorem wielu gwiazd światowego sportu, konto na Twitterze, by lepiej i szybciej komunikować się z kibicami oraz społeczeństwem. Już pierwszego dnia znalazł ponad 50 tysięcy fanów w internecie.

Reklama

Dobrze w nowej rzeczywistości odnalazł się też Romario. Mistrz świata i najlepszy piłkarz globu w plebiscycie FIFA w 1994 roku, zdobywca ponad 1000 bramek od dwóch lat jest kongresmenem. W wyborach do Izby Deputowanych, niższej izby parlamentu, otrzymał 146 859 głosów, co było szóstym wynikiem w stanie Rio de Janeiro wśród 821 kandydatów.

"Mały" - jak wciąż nazywają go kibice - startował z listy Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB), a jako swój główny cel zapowiadał poprawę losu dzieci z najbiedniejszych rodzin i regionów kraju. Szybko zdobył reputację parlamentarzysty pracowitego i niewygodnego dla władzy.

Także władzy piłkarskiej, którą krytykował m.in. za stan przygotowań do mundialu w 2014 roku. Wytykanie błędów długoletniemu szefowi związku Ricardo Teixeirze doprowadziło, także z uwagi na ciężące na nim podejrzenia korupcyjne, do jego ustąpienia ze stanowiska.

Nie szczędził też uwag ówczesnemu selekcjonerowi reprezentacji Mano Menezesowi. Zdaniem Romario pod jego wodzą "Canarinhos" mogliby nie wyjść z grupy podczas mistrzostw świata, a jeszcze przed igrzyskami w Londynie podkreślił, że brak złotego medalu powinien być równoznaczny ze zmianą szkoleniowca. Brazylia przegrała w finale, a Menezes - choć ponad trzy miesiące po zakończeniu olimpiady - stracił pracę.

Romario, który 29 stycznia skończy 47 lat, nie rozstaje się jednak wciąż z boiskiem, choć to typowo piłkarskie zamienił na plac gry do siatkonogi. Występuje w zespole narodowym, a do bogatej kolekcji nagród i trofeów dołożył ostatnio dwa medale - srebrny i brązowy - w tej dyscyplinie sportu.

W polityce odnalazł się też jego partner z ataku mistrzowskiej drużyny z 1994 roku Bebeto. Dwa lata starszy od Romario z rekomendacji Demokratycznej Partii Pracy wystartował w wyborach do parlamentu regionalnego Rio de Janeiro i wywalczył mandat.

Po latach życia w reżimie treningowym, stresie, i świetle jupiterów przychodzi moment, w którym organizm mówi "dość". Tak było w przypadku Ronaldo. "Ostatnie sezony to była walka z wagą i bólem" - przyznał 36-letni "Fenomeno" Luis Nazario de Lima, który w lutym 2011 zdecydował się zawiesić buty na kołku. Rok później został dyrektorem sportowym tego klubu.

Dwukrotny mistrz świata i trzykrotnie najlepszy piłkarz globu według FIFA kieruje też firmą marketingową "9ine" oraz jest jednym z bardziej wpływowych członków lokalnego Komitetu Organizacyjnego mistrzostw świata 2014.

W telewizji prowadził mający zwykle milionową oglądalność program poświęcony walce z nadwagą, co było jego wielkim problemem z powodów kłopotów z tarczycą i co się z tym wiąże spowolnionym metabolizmem. Za udział w tym projekcie, według spekulacji mediów, otrzymał ponad dwa miliony euro.

Być może ważniejsze od korzyści finansowych są jednak dla niego wskazania wagi. W ciągu trzech miesięcy kuracji schudł 17 kilogramów i obecnie waży 101.

Nie wszystkim gwiazdom brazylijskiego futbolu udało się "życie po życiu".

Partner Pelego z reprezentacji Manoel Francisco dos Santos, znany jako Garrincha, po zakończeniu kariery został całkowicie zapomniany. Zmarł zaniedbany na marskość wątroby w 1983 roku w wieku 49 lat.

Zasłynął nie tylko golami, ale i zagraniem, które na zawsze zagościło na piłkarskich stadionach. "Gest Garrinchy" polega na przerwaniu własnej akcji przez wybicie piłki na aut, by umożliwić udzielenie pomocy kontuzjowanemu piłkarzowi drużyny przeciwnej. Po raz pierwszy zachował się tak w 1960 roku w meczu ligowym Botafogo z Fluminense.

Jego imieniem nazwany został stadion w Brasilii, na którym rozgrywane będą spotkania mundialu.

Z powodu długoletniej choroby alkoholowej przed rokiem zmarł, także na marskość wątroby, słynący z podań piętą Socrates. Miał 57 lat. Wcześniej jednak wiodło mu się dobrze, bo był lekarzem, pracował też jako komentator telewizyjny.