Trzydziestopięcioletni menedżer w najbliższych miesiącach znowu będzie na ustach branży internetowej i muzycznej w Polsce. Od trzech miesięcy pracuje nad wprowadzeniem na polski rynek lokalnej wersji Spotify, globalnego serwisu muzycznego rodem ze Szwecji, pozwalającego legalnie słuchać muzyki przez internet. Jest on entuzjastycznie przyjmowany przez branżę muzyczną na świecie, jak również w Polsce, bo skazany dotychczas na wymarcie rynek muzyki ma nagle szansę ponownie się odrodzić dzięki nowemu modelowi biznesowemu.
W branży restauracyjnej nazywa się on: „all you can eat”, czyli płacisz raz, a jesz do woli. Według tego samego modelu działa Spotify. Za miesięczny abonament można słuchać tyle muzyki, ile się chce. Płaci już za to 5 mln użytkowników na świecie spośród wszystkich 20 mln zarejestrowanych w Spotify.
– Lubię rozkręcać coś od początku – podkreśla Przemek Pluta, którego początki pracy dla Spotify przypominają pod wieloma względami poprzednie przystanki w zawodowej karierze.
Urodzony we Wrocławiu Pluta od dziecka marzył o poznaniu świata i wyjazdach za granicę. Pierwszym krokiem były dwa miesiące w niemieckim gimnazjum, gdzie szlifował język niemiecki, a potem ukończenie studiów ekonomicznych na uniwersytecie Europa Universitaet Viadrina w Niemczech oraz Rijksuniversiteit Groningen w Holandii.
Reklama
Po nich załapał się na praktyki w eBay.de. Był rok 2003. Amerykański gigant e-handlu był wówczas jedną z najbardziej gorących gwiazd nowej gospodarki. Nie bez znaczenia był czas – światowa gospodarka lizała rany po skutkach pęknięcia bańki internetowej. Biznes internetowy taki jak eBay – żyjący nie z reklamy, ale z prowizji od klientów dokonujących zakupów w sieci – był postrzegany jako dużo bezpieczniejszy i perspektywiczny.
– Marketing internetowy, programy afiliacyjne, kupowanie mediów, Google Adwords czy optymalizacja kampanii... To wszystko w tamtym czasie dopiero się rozwijało, a specjaliści od tego byli w cenie. Na początku tym właśnie zajmowałem się w eBayu – wspomina Pluta.
Po okresie pracy w niemieckim biurze eBaya przeniósł się do Londynu. Serwis rozwijał się coraz szybciej, ale wciąż nie było go w Polsce. Wtedy ujawniła się ta cecha charakteru Przemysława Pluty, dzięki której potrafi stwarzać sobie sprzyjające okoliczności i okazje do rozwoju.
– Chodziłem i ciągle pytałem menedżerów, kiedy eBay wejdzie do Polski, bo to przecież taki duży, perspektywiczny rynek. Aż w końcu zapadła decyzja, by wprowadzić polską wersję – wspomina Pluta, który został wyznaczony na marketing managera polskiego odcinka.
Podobnie jak obecnie ze Spotify, w przypadku eBaya przez długi czas musiał działać samodzielnie. Centrala nie dawała początkowo pieniędzy na powiększenie zespołu i nie wsparła dostatecznie polskiego startu. Długo nie było wiadomo, jak wyglądać będzie polskojęzyczna wersja. Na dodatek – dla polskich internautów synonimem internetowego handlu od dawna było już Allegro. eBayowi nie udało się więc podbić rynku. Niektórzy do dziś część winy za to zrzucają na Przemysława Plutę.
– Dziś nauczyłem się już nie brać takich ocen do siebie, ale przyznaję, że na początku nie było łatwo. Większość ludzi nie uwzględniała kontekstu i innych uwarunkowań. Ale trudno, nauczyłem się już z tym żyć i robić swoje – mówi.
Po przygodzie z eBayem Przemek Pluta zajął się PayPalem, elektronicznym systemem płatności (należącym do eBaya). I udowodnił, że potrafi być skuteczny. Podobnie jak przy starcie serwisu aukcyjnego, w przypadku płatności też działał od zera, samodzielnie tworząc polski oddział. Po pięciu latach PayPal może pochwalić się 1,5 mln kont klientów w Polsce, a także współpracą z największymi bankami, instytucjami i firmami zajmującymi się e-handlem. Rok temu Przemysław Pluta został dyrektorem PayPala na region Europy Środkowej i Wschodniej. Miał już ugruntowaną pozycję. Wszystko było, jak to się mówi, poukładane.
I w połowie roku złożył rezygnację.
– Wielu znajomych pukało się w czoło. Nie miałem jeszcze nagranej innej pracy. Ale czułem, że już muszę odejść, bo samo administrowanie biznesem to dla mnie za mało. Lubię brać udział w budowie czegoś od początku – podkreśla.
W Spotify nie pojawił się przypadkiem. Przyznaje, że namawiał jego założycieli, by weszli do Polski, co najmniej od dwóch lat. Pisał e-maile, podsyłał prezentacje, przekonywał tak jak kiedyś menedżerów eBaya, że polski rynek – ze względu na wielkość – ma ogromny potencjał. Gdy rezygnował z pracy w PayPalu, nie miał jednak jeszcze umowy ze Spotify. – Nic nie było jeszcze przesądzone – przyznaje.
Ostatecznie umowę podpisał w listopadzie. Oficjalne stanowisko: new markets lead CEE, co tłumaczyć można jako szef nowych rynków w Europie Środkowej i Wschodniej. Dokładnej daty startu serwisu nie chce potwierdzić, ale na pytanie, czy będzie to luty, nie zaprzecza.
– Spotify to będzie jakościowa zmiana, bo to świetny produkt – zapewnia i dodaje, że jego celem jest, by w ofercie serwisu były wszystkie możliwe scyfryzowane dotychczas polskie pliki muzyczne. Nawet te najbardziej niszowe. Pozostałe informacje – zwłaszcza takie jak ceny – owiane są na razie tajemnicą.
20 mln to liczba utworów muzycznych w bazie Spotify
27 proc. odsetek osób słuchających w Polsce muzyki na urządzeniach przenośnych
3 mln dol. wartość sprzedaży muzyki cyfrowo w Polsce według PwC