Najbliższe miesiące nie będą pod względem makroekonomicznym dobre. Czy należy się spodziewać odpływu kapitału z rynku akcji?
Makroekonomicznie rok 2013 faktycznie będzie w Polsce słaby. Oczekujemy wzrostu PKB na poziomie 1,5 proc. Dane z rynku pracy będą coraz gorsze, podobnie jak te o dynamice produkcji. Na plus działać może tylko spadek inflacji.
Ale gdy na rynek spojrzy się szerzej, to się okaże, że obligacje ze swoją obecną i spodziewaną rentownością (w USA 10-latki nieco poniżej 2 proc., w Polsce 3,9 proc.) są słabą alternatywą dla akcji. O tym, że rynek akcji nie jest w odwrocie, świadczy choćby rosnące zainteresowanie tego typu inwestycjami, jakie było widać na początku tego roku. Tylko w jednym tygodniu do funduszy akcyjnych napłynęło 25 mld dol., z czego ponad jedna czwarta do funduszy inwestujących w akcje na rynkach rozwijających się. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej zainteresowanie akcjami było aż tak duże.
Co się tyczy Polski, warto przypomnieć, że nasze wskaźniki wyprzedzające są na całkiem dobrym poziomie. Dlatego myślę, że I połowa tego roku, trochę na zasadzie rozpędu, będzie niezła.
A co z drugim półroczem?
Od sierpnia lub września rynek będzie już pod silnym wpływem spodziewanego wzrostu gospodarczego w 2014 r. Jeśli twarde dane potwierdzą, że mamy już do czynienia z poprawą sytuacji makroekonomicznej, cały 2013 r. może przynieść całkiem dobrą stopę zwrotu z inwestycji w akcje. Jeśli jednak nie będzie wyraźnego potwierdzenia spodziewanej poprawy, II półrocze 2013 r. na rynku akcji może stanąć pod znakiem zapytania.
W optymistycznym scenariuszu sądzę, że tegoroczne wyniki funduszy akcyjnych mogą być zbliżone do tych, które osiągnięto w 2012 r. Window dressing (podciąganie cen akcji najlepszych spółek) w końcu roku może wyciągnąć stopę zwrotu funduszy akcyjnych nawet do poziomu 20–22 proc.
Na jakie akcje polskich firm należałoby zwrócić uwagę?
Wśród spółek giełdowych, zwłaszcza tych największych, np. z sektora bankowego czy szeroko rozumianego sektora energetycznego, trudno będzie znaleźć takie, które poprawią zyski. Wyjątkiem będzie PGNiG.
Trzeba pamiętać, że w 2012 r. mieliśmy do czynienia z globalną hossą obligacyjną, która przełożyła się na dodatkowe zyski wielu banków, w tym także polskich. W większości przypadków zostały już one zaksięgowane w bilansach spółek. Oceniam, że było to zjawisko jednorazowe. Czynniki makroekonomiczne, w szczególności wzrost bezrobocia, będą psuć portfel kredytów hipotecznych. Ten rok będzie więc stał pod znakiem większych odpisów i rezerw w sektorze bankowym.
Pozytywnie oddziaływać będzie z kolei jeden dodatkowy czynnik: bardzo wysokie potencjalne stopy dywidend. Sektor bankowy w ostatnich latach był pod tym względem bardzo słaby, szczególnie że regulator nakazywał wzmocnienie bilansów, co spowodowało, że wiele banków ma kłopot z nadpłynnością, a ich wskaźniki bezpieczeństwa są znacznie powyżej wymaganego poziomu. To przekłada się na pozytywne dla akcjonariuszy zapowiedzi dotyczące wypłaty dywidendy. Stopa dywidendy może przekroczyć 5 proc., co byłoby wysokim wskaźnikiem. To mocny argument za inwestycjami w akcje.