„Polski stał się drugim językiem na Wyspach (posługuje się nim 550 tys. osób), według ostatnio opublikowanych danych spisu powszechnego. A statystyki pewnie i tak są zaniżone. Ogromnie mnie to cieszy, i to nie tylko dlatego, że mogę kupić śliwki w czekoladzie i poćwiczyć swój polski. Obecność dużej liczby Polaków w Wielkiej Brytanii i w innych krajach pomaga zamknąć smutny rozdział zdrady i podziałów w Europie, który zaczął się w 1938 r.", pisze Lucas, dodając, że pochodzi z rodziny o angielsko-polskich korzeniach, natomiast jego brat z rodziną mieszka w Krakowie.

>>> Czytaj: Język polski drugim językiem w Anglii i Walii

"Brytyjski stereotyp Polaków jest mylący: zrzędliwi, niechlujni, śmierdzący faceci, pijący piwo na ławce. W rezultacie zdaje się, że dziennikarze uważają Polaków za jedyną grupę etniczną, z której mogą się do woli naśmiewać. Wątpię, by jakakolwiek duża gazeta pozwoliła sobie na protekcjonalne uwagi o reggae, kozim curry i piwie imbirowym, pisząc o imigrantach z Karaibów w Wielkiej Brytanii lub publikowała żarty łączące aluzje do niewolnictwa, voodoo, przestępczości zorganizowanej i uzależnieniu od narkotyków," zauważa Edward Lucas, który na co dzień jest redaktorem "The Economist".

Lucas odnosi się również do oburzającego artykułu Gilesa Corena, opublikowanego przez „The Times”, w którym Coren uderza w antysemityzm, parodiując bezmózgiego Polaka- antysemitę. Coren pisze w łamanym angielskim, stylizowanym na wypowiedź niedouczonego imigranta, że w Polsce jak ktoś nie lubi Żydów, to wrzuca ich po prostu do studni widłami, pije wódkę, śmieje się, zalewa ich betonem i tańczy na grobie.

Reklama

I nie był to jedyny przypadek, kiedy „The Times” atakuje Polaków, zauważa Lucas. Gazeta zmieściła również artykuł wstępny, rozpoczynający się od serii żenujących dowcipów, np. „Kiedyś w Londynie można było być pewnym, że w promieniu sześciu jardów jest jakiś szczur, a teraz w promieniu sześciu jardów jest na pewno ogórek kiszony”, „Polacy są wzruszająco wdzięczni, że mogą mieszkać w kraju , gdzie ludzi stać na samogłoski w słowach”. Jak wytyka Anglikom Lucas, oni sami wymawiają „Leicester” jako „Lester” i „Gloucester” jako „gloster”, więc nie maja prawa krytykować ortografii innych.

Jak pisze Lucas, nadszedł już czas, by na Wyspach usłyszano głos 500 tys. Polaków, którzy tam mieszkają, by Times usłyszał protesty i by konserwatyści czegoś się wreszcie nauczyli.